Pieczyński: Między Warszawą a Moskwą czuć chłód, a nie proch

Pieczyński: Między Warszawą a Moskwą czuć chłód, a nie proch

Dodano: 
Władimir Putin, prezydent Rosji
Władimir Putin, prezydent Rosji Źródło: PAP/EPA/ALEXEI DRUZHININ
– Między Warszawą a Moskwą czuć chłód, a nie proch, i nie jestem przekonany, czy powinniśmy ten stan zmieniać. Ukrainie, co zrozumiałe, zależy na wciągnięciu w konflikt polskiego sojusznika, ale trzeba się poważnie zastanowić, czy to się nam opłaca – mówi dziennikarz "Do Rzeczy" Maciej Pieczyński w wywiadzie dla lokalnego portalu chelmski.eu.

Głównym tematem rozmowy była film dokumentalny wyprodukowany z inicjatywy Kijowskiego Towarzystwa Chełmszczyzna, z którego wynika, że Chełmszczyzna jest okupowana przez państwo polskie, a także, że to „ukradziona ojczyzna” Ukraińców. Dziennikarz "Do Rzeczy" podkreślił, że pewne fakty historyczne należy tłumaczyć Ukraińcom, ale nie można popadać w nacjonalistyczną narrację. – Emocjonalne opowieści Ukraińców poszkodowanych przez Polaków kontrować opowieściami Polaków poszkodowanych przez Ukraińców. Na manipulację faktami trzeba odpowiedzieć prawdą historyczną – a ta prawda jest po środku ze wskazaniem na polską rację moralną – mówi.

Pieczyński zaznaczył, że roszczenia terytorialne wobec Polski póki co wysuwają marginalne środowiska ukraińskie. – To są środowiska ukraińskich nacjonalistów, które uważają południowo-wschodnie ziemie polskie za etnicznie ukraińskie. Jednak nie ma żadnego jednolitego frontu ani konkretnych inicjatyw (...) To jest raczej podskórne przekonanie, które wybija na zewnątrz jedynie od czasu do czasu – dodał.

"Musimy twardo stawiać sprawę Wołynia"

Dziennikarz "Do Rzeczy" został również zapytany o perspektywy kontaktów polsko-ukraińskich. Pieczyński stwierdził, że chociaż Ukraińcy "lubią powtarzać, że łączy nas wspólny wróg", to jednak nie można porównywać stosunków polsko-rosyjskich z polsko-ukraińskimi. – Potrzeba jeszcze wzajemnego zrozumienia i szczerości. Musimy twardo stawiać sprawę Wołynia, ale nie możemy też wszystkiego sprowadzać do Wołynia. Powinniśmy wspierać ukraińską tożsamość wszędzie tam, gdzie nie jest ona w sposób oczywisty antypolska. I nie możemy popadać w paranoję. Trzeba ostro walczyć z ukraińską narracją, która z reguły proponuje nam uznanie symetrii win (...) trzeba przy tym walczyć nie z Ukraińcami, nie z ukraińskością, nie z ukraińską kulturą, ale z konkretnym zjawiskiem ukraińskiego nacjonalizmu, z konkretnym zjawiskiem manipulowania historią – stwierdził.

Źródło: chelmski.eu
Czytaj także