Bielan: Słowa Mosbacher o antysemityzmie nie są oficjalnym stanowiskiem Departamentu Stanu

Bielan: Słowa Mosbacher o antysemityzmie nie są oficjalnym stanowiskiem Departamentu Stanu

Dodano: 
Adam Bielan
Adam Bielan Źródło: PAP / Jacek Turczyk
– Mogę powiedzieć, że nasi dyplomaci już rozmawiali na ten temat z Departamentem Stanu i to nie jest oficjalne stanowisko Departamentu – powiedział Pawłowi Lisickiemu w „Salonie politycznym" Trójki wicemarszałek Senatu Adam Bielan, pytany o słowa kandydatki na ambasadora USA w Polsce Georgette Mosbacher. Dyplomatka stwierdziła, że źródłem antysemityzmu w Europie środkowo-wschodniej jest polska ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej.

Redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki, pytał wicemarszałka Senatu o to, czy przyjęcie listów uwierzytelniających dla Georgette Mosbacher to właściwa reakcja na słowa, które padły na przesłuchaniu przed Kongresem. Mosbacher mówiła wówczas, że ma świadomość obaw dotyczących poszanowania instytucji demokratycznych w Polsce, wolności wypowiedzi, niezależności sądownictwa i rządów prawa i ze zamierza wyrażać swoje obawy z tym związane.– Trzeba pamiętać, że nieprzyjęcie takich listów, odmowa akredytacji, zdarza się niezwykle rzadko i to w sytuacjach najbardziej drastycznych – podkreślił Adam Bielan.

Polityk zaznaczył, że oczywiście nie wszystkie słowa, które padły, się podobają, ale trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z osobą, która nie ma żadnego doświadczenia dyplomatycznego. – W momencie, w którym wyszła poza skrypt przygotowany przez Departament Stanu, pojawiły się słowa, które – jak sądzę – nie są oficjalnym stanowiskiem amerykańskiego MSZ – mówił.

Mosbacher od lat zna Trumpa

Wicemarszałek Senatu wyjaśniał również, że w dyplomacji amerykańskiej jest tradycja, zakładająca występowanie dwóch grup krajów. W jednych funkcję ambasadorów pełnią zawodowi dyplomaci. – Tak z jednym wyjątkiem było w przypadku Polski. Stany Zjednoczone reprezentowali zawodowi dyplomaci. Tak jest teraz, gdy ambasadorem jest Paul Jones – mówił. Dodał, że druga grupa krajów to te, w których funkcję ambasadorów pełnią osoby cieszące się dobrymi relacjami z urzędującym prezydentem. – To są osoby, które np. wspomagały go w kampanii wyborczej, finansowo czy organizacyjnie, albo mają z nim bliskie relacje osobiste – wyjaśnił. Dodał, że do tej grupy będzie teraz zaliczał się nasz kraj. - Przyjeżdża do nas pani, która od wielu lat zna Donalda Trumpa. To duży plus tej kandydatury: fakt, że ma ona bezpośredni dostęp do Donalda Trumpa i że będzie mogła bezpośrednio u niego interweniować – przypomniał. Zdaniem Bielana chociaż takie rozwiązanie ma dobre strony, to niesie ze sobą określone wyzwania, związane właśnie z brakiem dyplomatycznego warsztatu u takich osób.

Podkreślił zarazem, że na wspomnianym przesłuchaniu pojawiły się także słowa o tym, że Polska jest wręcz kluczowym partnerem USA w regionie. – Potwierdzają to zarówno słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych, kiedy na konferencji prasowej z kanclerz Angelą Merkel Donald Trump wskazał Polskę jako wzór. Nie pamiętam, by coś takiego zdarzyło się wcześniej: by na konferencji prasowej z kanclerz Niemiec amerykański prezydent mówił, że Polska jest wspaniała – mówił. Dodał, że świadczy o tym również wspieranie przez dyplomację amerykańską polskiej inicjatywy Trójmorza i mocne wejście do gry dyplomacji amerykańskiej, jeśli chodzi o blokowanie Nord Stream 2. – Sam miałem zaszczyt uczestniczyć, jako reprezentant Polski na ważnej konferencji w polskim przedstawicielstwie w Brukseli, razem z premierem Ukrainy i amerykańskim ambasadorem, który miał przesłanie od nowego ministra spraw zagranicznych USA, w którym Stany Zjednoczone podtrzymują nawet groźbę sankcji dla firm, które będą uczestniczyć w projekcie Nord Stream 2 – relacjonował wicemarszałek.

"Potrzebna jest pewna doza pragmatyzmu"

Bielan był pytany także o uczestnictwo pracowników ambasad USA i Irlandii w przechodzącej przez stolicę Paradzie Równości. Gość Radiowej Trójki odpowiedział, że to pytanie przede wszystkim do tych dyplomatów. Kiedy Paweł Lisicki stwierdził, że nie wyobraża sobie, by polscy dyplomaci brali udział w demonstracjach w Waszyngtonie, Bielan stwierdził, że również sobie tego nie wyobraża. Dodał jednak, że „w relacjach dyplomatycznych, w stosunkach bilateralnych, potrzebna jest pewna doza pragmatyzmu”.

– Mamy w relacjach z Amerykanami na stole bardzo wiele kluczowych dla nas kwestii:przede wszystkim kwestie bezpieczeństwa. Z roku na rok mamy dużą poprawę. Zarówno jeśli chodzi o decyzje polityczne, jak i finansowe, bo budżet na niezwykle dla nas ważną tzw. europejską inicjatywę odstraszania wzrósł w ciągu czterech lat od jej powołania w 2014 roku do roku 2019 czterokrotnie – zaznaczył. Lisicki dopytywał, jak jest w przypadku Irlandii, czy tu nie powinno pojawić się „jakieś zdziwienie ze strony polskiej”, tym bardziej, że trudno sobie wyobrazić, by polscy dyplomaci demonstrowali np. w związku z referendum dotyczącym obrony życia w Irlandii. – Też sobie tego nie wyobrażam, ale to, co wolno Panu, publicyście i dziennikarzowi, to w wypadku dyplomatów, polityków, ta dowolność jest już mniejsza – zaznaczył Bielan.

Czytaj też:
Spięcie u Olejnik. Bielan: Wszyscy transmitowali przemówienie szefa NATO, a TVN 24 pytał o protest
Czytaj też:
Karczewski prosi prezydenta o obniżkę pensji dla Prezydium Senatu

Źródło: Polskie Radio / Polskie Radio/Trójka/
Czytaj także