"Strajkowa broń egzaminacyjna okazała się słabsza niż sądziliśmy"

"Strajkowa broń egzaminacyjna okazała się słabsza niż sądziliśmy"

Dodano: 106
Zdjęci ilustracyjne
Zdjęci ilustracyjne Źródło: PAP / Tomasz Waszczuk
Wczoraj Międzyszkolny Komitet Strajkowy zdecydował, że strajkujące szkoły będą klasyfikować uczniów do egzaminu dojrzałości. Ta decyzja nie spodobała się jednak części strajkujących nauczycieli.

We wtorek władze ZNP podjęły decyzję o kontynuowaniu ogólnopolskiego strajku nauczycieli, a także poinformowały, że nie wezmą udziału w piątkowych obradach edukacyjnego okrągłego stołu. Niezależnie od decyzji ws. piątkowych rozmów, Ogólnopolski Międzyszkolny Komitet Strajkowy poinformował jednocześnie, że nauczyciele będą klasyfikować uczniów (a co za tym idzie umożliwią im pisanie matur).

Decyzja OMKS nie spodobała się jednak części strajkujących nauczycieli. Część protestujących uważa, że klasyfikowanie uczniów spowoduje, że władza nie będzie chciała dalej negocjować, niektórzy ostro krytykują swoich kolegów, którzy postanowili umożliwić maturzystom podejście do egzaminu.

– Wiele komitetów strajkowych we Wrocławiu, Szczecinie, Łodzi odrzuca ten apel i kwestionuje naszą uchwałę, padają zarzuty, że zdradziliśmy strajk, a nawet, że jesteśmy ukrytymi „pisiorami” – komentuje sytuację Anna Schmidt-Fic, jedną z czwórki delegatów Poznania na obrady OMKS, nauczycielka z Liceum Ogólnokształcącego Mistrzostwa Sportowego w Poznaniu.

Jak podkreśla Schmidt-Fic, „apel Ogólnopolskiego Międzyszkolnego Komitetu Strajkowego, by jednak klasyfikować maturzystów i zarazem kontynuować strajk, wywołał ogromne poruszenie i sprzeczne reakcje”. Nauczycielka zapewnia jednak, że decyzja o klasyfikowaniu uczniów była przemyślana i dodaje: „Dla mnie kluczowy był argument, że strajkowa broń egzaminacyjna okazała się słabsza niż sądziliśmy i znacznie trudniejsza do użycia”.

– Myśleliśmy, że zagrożenie dla egzaminów gimnazjalisty czy ośmioklasisty, a przede wszystkim dla matur, otrzeźwi władze i skłoni do podjęcia negocjacji, ale jak widać radzą sobie doskonale, obchodzą prawo, teraz też szykują jakąś „ustawę maturalną”. Być może inny termin strajku byłby lepszy? Bo w interesie rodziców i uczniów jest, by egzaminy się odbyły, a nas samych stawia to także w sytuacji dramatycznego konfliktu moralnego – tłumaczy Schmidt-Fic w rozmowie z serwisem oko.press.

Czytaj też:
Prezydent o strajku nauczycieli: Szukajmy jakiegoś porozumienia. System trzeba zmienić

Źródło: oko.press
Czytaj także