Marek Falenta, biznesmen skazany w aferze taśmowej na dwa i pół roku więzienia, napisał list do prezydenta Andrzeja Dudy z prośbą o ułaskawienie. Biznesmen zagroził w nim, że jeżeli nie zostanie ułaskawiony, to ujawni nazwiska osób, które za nim stały. "Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" – miał napisać do prezydenta Dudy. Treść pisma ujawniła w poniedziałek "Rzeczpospolita".
Do sprawy odniósł się w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha. Jak wyjaśnił, prośba biznesmena o ułaskawienie została przesłana w trybie zwykłym, a to oznacza, że może wrócić do Kancelarii Prezydenta tylko wtedy, gdyby będzie pozytywnie zaopiniowana przez sąd pierwszej lub drugiej instancji. – Jeżeli nie będzie pozytywnej opinii sądu, sprawa dla Kancelarii Prezydenta jest zakończona – dodał.
Mucha podkreślił, że Andrzej Duda miał możliwość wszcząć postępowanie ułaskawieniowe z urzędu, jednak tego nie zrobił. – Nie zastosował przepisu art. 567 Kodeksu postępowania karnego, ale tryb zwykły zgodnie z art. 561 Kodeksu postępowania karnego. Świadczy to o tym, że prośba o łaskę nie została uznana za taką, która uzasadniałaby przyjęcie postępowania z urzędu – wskazał.
Czytaj też:
"Jak z jakichś powodów umrze w więzieniu...". Czarzasty o liście FalentyCzytaj też:
Afera taśmowa. "Wyborcza" publikuje list Falenty do Kaczyńskiego