Wyciszanie emocji ks. Lemańskiego

Wyciszanie emocji ks. Lemańskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ksiądz Lemański Superstar
Ksiądz Lemański Superstar
„Lemański przeprasza i odchodzi” – informują dzisiaj gazety. To  kolejny odcinek telenoweli o duchownym, który przeciwstawił się „systemowi i jego funkcjonariuszom” (tak o Kościele i jego hierarchach wypowiadają się w ostatnich dniach komentatorzy).

Zanim jednak ks. Lemański zgodził się poddać decyzji abp. Henryka Hosera o usunięciu go z parafii w Jasienicy, odstawił show transmitowany na żywo we wszystkich stacjach telewizyjnych.

Od rana mogliśmy na żywo śledzić jego mało elegancką wymianę zdań z przysłanymi do Jasienicy przedstawicielami kurii. Najgorsze było to, że wszystko działo się na oczach i przy aktywnym udziale tłumu parafian, których ks. Lemański zręcznie wykorzystał. W odpowiednich momentach nawoływał: „Nie krzyczcie, bo tylko zaszkodzicie”. W innych napuszczał tłum na jednego z przybyłych księży słowami: „To jest ten ksiądz, co gdy chcieliście przedszkola na plebanii, powiedział, że nie będziecie mieli przedszkola”.

Reakcja nabuzowanych emocjami ludzi była do przewidzenia.

To mało duszpasterskie zachowanie. Zwłaszcza że ostatecznie ks. Lemański zdecydował się parafię opuścić, zostawiając rozżalonych ludzi, pełnych pretensji pod adresem Kościoła, Boga, religii i wszystkiego, co z ich wiarą związane. Słyszymy, jak deklarują teraz, że nie będą chodzić do kościoła, że nie zaakceptują innego księdza, że nie dadzą na tacę, że wypędzą każdego, kto zechce objąć jasienicką parafię.

To tylko mały wycinek szkód, jakie przyniosła „ksiądz Lemański gate”. Dlatego trudno dziś odczuwać ulgę z powodu decyzji ks. Lemańskiego i jego przeprosin. Trudno też przyklasnąć jego spóźnionym o co najmniej kilka dni apelom do mieszkańców Jasienicy, by nie rozmawiali z mediami i przyjęli przysłanego przez kurię na jego miejsce księdza. „Tego pierza z pierzyny, które buchnęło w powietrze, już się nie pozbiera. Mówią nam o miłości, a postępują z nienawiści […]. Księża Bogu nie służą” – mówi pan z Łomży (który przyjechał do Jasienicy bronić ks. Lemańskiego!) usłużnie cytowany przez „Gazetę Wyborczą”.

Mleko się rozlało. Teraz Kościół może jedynie starać się minimalizować straty, jakie przy okazji niesubordynacji jednego księdza poniosła cała instytucja. I liczyć na to, że ks. Lemański apelujący dzisiaj do parafian, by „wyciszyli emocje”, weźmie te słowa także do siebie.

Bo pewności co do tego, że to koniec medialnej telenoweli o perypetiach księdza z Jasienicy, niestety mieć nie można.

Czytaj także