Syn Hansa Franka: Dziś znowu słyszę w Niemczech głos ojca

Syn Hansa Franka: Dziś znowu słyszę w Niemczech głos ojca

Dodano: 
Flaga Niemiec
Flaga Niemiec Źródło: Flickr / Rob NS / Domena Publiczna
Mocne słowa syna niemieckiego zbrodniarza Hansa Franka.

– Przemówienia niektórych niemieckich polityków przypominają mi dziś coraz częściej wystąpienia mojego ojca – mówi Niklas Frank w rozmowie z Wojciechem Osińskim. Wywiad ukazał się na portalu tysol.pl.

Mówiąc o swoim ojcu, niemiecki pisarz i publicysta nie pozostawia wątpliwości co do tego, jak ocenia jego postawę. – Cieszę się, że krótko przed swoją egzekucją Hans Frank chociaż na chwilę poczuł ten sam lęk przed śmiercią, jaką zafundował milionom niewinnych ludzi. Zdjęcie swojego martwego ojca nosiłem przy sobie przez kilkadziesiąt lat, tak aby mieć pewność, że już naprawdę nie żyje. Ale już niego mogę na niego patrzeć, bo zaczyna się do mnie uśmiechać – mówi.

Niklas Frank stawia gorzką diagnozę dotyczącą jego ojczyzny. – Już od lat powtarzam, że dopóki Niemcy mieszkają w państwie dobrobytu, to demokracja im nie przeszkadza. Gorzej, jeśli sytuacja gospodarcza się pogorszy. Tkwi w nas bez wątpienia coś fatalnego, mimo że akurat my Niemcy przećwiczyliśmy te straszliwe zbrodnie do samego końca i dzisiaj powinniśmy być rozsądniejsi. A nie jesteśmy. W niemieckich mediach dochodzą dziś do głosu 'osoby publiczne', które zatruwają mój umysł w podobny sposób, jak niegdyś mój ojciec – wskazuje.

Publicysta ocenia, że po latach trudnych zmagań z brzemieniem zbrodni wojennych, dziś w Niemczech "dochodzi do erupcji wypieranych latami emocji": – W niemieckim parlamencie zasiadają politycy, którzy mówią ponownie o 'usuwaniu wrogich elementów', tak jakby ludzie z innych krajów byli 'odpadami'. Na politycznych salonach zaistniały osoby, które najchętniej usunęłyby z centrum Berlina pomnik dla ofiar Holocaustu. Dotychczas zakładałem, że te zjawiska zdarzają się głównie we wschodnich krajach związkowych, ale w zachodnich Niemczech dzieją się już podobne rzeczy, a nawet gorsze. Na początku czerwca neonazista zastrzelił burmistrza miasta Kassel. Natomiast kilka dni temu burmistrzem heskiego miasteczka Waldsiedlung pod Frankfurtem nad Menem wybrany został działacz skrajnie radykalnej NPD.

– Wśród wielu współczesnych Niemców zostały uruchomione te same emocje jak w latach 1933-1945, rozpętane przez nazistów, którzy pozbawili Niemców wrażliwości. Moi rodacy biernie się przyglądali, jak Hitler wspinał się na polityczne szczyty, nieco prostodusznie zakładając, że jest jedynie politykiem 'wiecznego protestu', który wprawdzie wznosi gromkie hasła, ale po cichu wspiera rządzących. Cieszyli się, że ktoś z 'niższych warstw' otrzymał wreszcie okazję do zadania elitom prztyczka w nos. Obecnie zauważam u swoich rodaków tę samą fatalną bierność – zaznacza Niklas Frank.

Czytaj też:
Nietypowe obrażenia i obecność narkotyków we krwi. Nowe fakty ws. śmierci Magdaleny Żuk
Czytaj też:
Ambasada Izraela reaguje na internetowy wpis polskiego sędziego

Źródło: tysol.pl
Czytaj także