Baranowska ws. aborcji: Fakty, a nie zmanipulowane informacje

Baranowska ws. aborcji: Fakty, a nie zmanipulowane informacje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Twitter
Twitter
Z coraz większym niesmakiem i smutkiem patrzę na dyskusje wokół projektu obywatelskiego Ordo Iuris. Środowiska lewicowe lubią mówić, że większość kobiet popiera ich postulaty, że jest masowe przyłączanie się do czarnych protestów itd. Mam wrażenie, że niektóre kobiety, które klikają w internecie i przyłączają się do tego protestu i które się oburzają na zaostrzenie ustawy aborcyjnej, kompletnie nie wiedzą, o czym mówią. Fakty, które są podawane przez środowiska lewicowe i część mediów, są zmanipulowane - mówiła w TOK FM dziennikarka "Do Rzeczy" Kamila Baranowska.

Dopytywana przez prowadzącego audycję w Poranku Radia TOK FM, o to, czy dzisiaj zamierza zrezygnować z pracy, aby wesprzeć protest kobiet, Baranowska zdecydowanie stwierdziła, że nie widzi powodów, żeby nie przyjść do swojej redakcji.

- Nie każdy się utożsamia ze strajkiem kobiet, więc też trudno wymagać, żeby przez to nie pracowały całe redakcje. Ja się nie utożsamiam z postulatami, które przestawiają środowiska, które te protesty organizują, więc nie widzę powodu, dla którego miałabym nie pracować - mówiła. 

"PiS-owi ten temat wręcz szkodzi"

Zdaniem Kamili Baranowskiej, nie można oddzielać pro-aborcyjnych protestów od pobudek politycznych. - Nie do końca się zgadzam, że jest to oddolne i apolityczne. W sobotę na proteście było bardzo dużo polityków, główną pomysłodawczynią projektu "Ratujmy Kobiety" jest Barbara Nowacka, która jest przecież politykiem. Polityków od tego zupełnie nie odpinajmy, to temat, na którym próbują się dzisiaj wyraźnie odbudować środowiska lewicowe - zaznaczała. 

Jak podkreślała, największe problemy w związku z głośną dyskusją dotyczącą aborcji ma partia rządząca. - PiS-owi ten temat wręcz szkodzi, woleli by go nie mieć na tapecie. To nie jest ich projekt, to projekt środowisk pro-life. (...) Trzeba było oba obywatelskie projekty skierować do komisji, ale z drugiej strony trudno, żeby w tych sprawach była dyscyplina i wyszło jak wyszło - uznała. - Ten spór jest na rękę środowiskom i partiom lewicowym, które myślą, że na tym temacie przebiją się do opinii publicznej. Nie wierzę, że na tym można zbudować trwały kapitał polityczny, była już taka partia - partia Palikota, i to Polaków nie porwało - dodała. 

"Odsyłam do tego projektu, rozmawiajmy o faktach"

- Kiedy słyszę, że policja ma stać przy łóżkach kobiet które poroniły, czy zakazie badań prenatalnych, to na prawdę odsyłam do tego projektu, rozmawiajmy o faktach. Mam przed oczami projekt, w którym napisane jest, że, jeśli sprawcą czynu jest matka dziecka poczętego, sąd może zastosować wobec niej nadzwyczajne złagodzenie kary. Nie ma możliwości karania, jest odstąpienie od jej wymierzenia. (...) Z tej ustawy nie wynika również, że lekarz będzie karany za to, że ratuje życie lub zdrowie kobiety w ciąży - tłumaczyła w TOK FM Baranowska. - Jeśli bazujemy w naszych dyskusjach tylko na interpretacjach i zmanipulowanych informacjach, których w tym projekcie nie ma, to trudno jest dyskutować. Zanim dojdziemy do sporu o różne opinie, to trzeba ileś czasu poświęcić na to, żebyśmy zeszli na poziom faktu - dodawała. 

mp

fot. Twitter

TOK FM, dorzeczy.pl

Czytaj także