Według ustaleń "GW", dr Maciej M., miał m.in. składać seksualne propozycje studentkom, dotykać je podczas egzaminów i spotkań indywidualnych, a także w nieodpowiedni sposób komentować ich wygląd.
Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie trwa już niemal od roku. Informatorzy gazety utrzymują, że władze Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych od lat wiedziały o skłonnościach wykładowcy. – Informacje na temat M. musiały znaleźć się w ankietach ewaluacyjnych, wiem też, że jedna ze studentek poszła na skargę, ale ponieważ nie miała odwagi, by podpisać się pod nią imieniem i nazwiskiem, sprawie nie nadano biegu – mówi informatorka "GW".
– Ta sprawa jest bardzo poważna i złożona. Zaraz po otrzymaniu informacji na temat potencjalnych naruszeń nietykalności osobistej studentów i złożenia przez nich skarg władze wydziału wezwały pracownika i poinformowały go o wszczęciu postępowania wyjaśniającego, które skutkowało z jednej strony zawieszeniem pracownika na czas wyjaśnienia sprawy, z drugiej zaś ograniczeniem jego wszelkich kontaktów ze studentami – tłumaczy "GW" Adrian Ochalik, rzecznik prasowy UJ.
Według ustaleń "GW", rzecznik dyscyplinarny prof. Adam Górski postawił już wykładowcy zarzuty. W odpowiedzi Maciej M. miał pozwać uczelnię. Wykładowca poproszony o komentarz, odmówił.
Czytaj też:
Andrzej Duda wygrywa z II turze z trojgiem kandydatówCzytaj też:
Bielsko-Biała: Kobieta wróciła z Rzymu. Ma objawy koronawirusa