Pytany, czy prokuratura może w tej sprawie zareagować, Jaki przyznał, że możliwości śledczych są "ograniczone", ponieważ Facebook jest spółką zarejestrowaną w Kalifornii i pozostaje poza polską jurysdykcją. W ostatnich dniach popularny serwis społecznościowy blokował konta użytkowników, którzy umieszczali plakaty reklamujące tegoroczny Marsz Niepodległości. Decyzję zmieniono dopiero wczoraj.
– Polskie strony patriotyczne są szykowane często i to się zdarza także na Twitterze, nie tylko na Facebooku. Tylko jedną stronę sporu politycznego się szykanuje, a drugie, nawet najbardziej wulgarne, mogą swobodnie działać. Tutaj z wolnością i demokracją ewidentnie coś jest nie tak – ocenił wiceminister.
Jego zdaniem problem leży po stronie osób, które reprezentują Facebooka i Twittera w Polsce. – Mówi się, że niektóre z nich są na przykład sympatykami KOD-u. To jest wszystko do zweryfikowania. Być może stąd się biorą tak duże problemy ludzi, którzy chcą reklamować plakaty patriotyczne – stwierdził Jaki na antenie radiowej Jedynki.
– Mogą być tam strony, które obrażają wulgarnie Kościół katolicki, nawiązują do ideologii komunistycznej. Natomiast nie może być polskich haseł patriotycznych. Coś jest nie w porządku i na to absolutnie nie można się zgodzić. Zastanowimy się, co możemy w tej sprawie zrobić. Pamiętajmy, że to są wielkie korporacje – oświadczył polityk.
dmc/Polskie Radio