Jak podaje "Dziennik Zachodni" w piątek ok. godziny 11 pracownicy ogrodu zoologicznego w Poznaniu zjawili się w domu mieszkańca Ogrodzieńca. Służby miały odebrać od mężczyzny pumę, którą trzymał na prywatnej posesji.
Zgodnie z wyrokiem sądu puma miała trafić do poznańskiego zoo. Kiedy jednak pracownicy placówki zjawili się w domu właściciela zwierzęcia, ten odmówił im oddania pumy i uciekł z nią do lasu.
Od piątku trwały poszukiwania mężczyzny, który ukrywał się w lesie. Kamil S. poprosił za pośrednictwem mediów społecznościowych o pomoc prawną.
Oświadczenie wydała także policja, która tłumaczyła, że ustawową rolą funkcjonariuszy jest "wykonywanie czynności na polecenie sądów".
Jednocześnie w oświadczeniu podkreślono, że piątkowa akcja pracowników zoo odbyła się bez konsultacji z policją. „W dniu wczorajszym (w piątek 10.07.2020 – red.) zostaliśmy zaskoczeni wiadomością, że przedstawiciele ZOO w Poznaniu wraz z asystującymi im dziennikarzami podjęli samodzielną próbę przejęcia Nubii, nie informując nas wcześniej o tym fakcie. Próba ta okazała się nieskuteczna, a jej efektem była ucieczka dotychczasowego właściciela z pumą. Jedynym pozytywnym aspektem tej nieudanej realizacji jest fakt, że nikt nie doznał obrażeń ciała" – czytamy.
Dzisiaj zwierzę znajduje się w już w chorzowskim zoo o czym poinformował Łukasz Litewka, radny Sosnowca, który zaangażował się w pomoc dla właściciela zwierzęcia.