Gazeta przypomina, że już w zeszłym roku było rozważane ogrodzenie, ale z antyrefleksyjnego szkła, ponieważ tylko na takie godził się ówczesny stołeczny konserwator zabytków Piotr Brabander. Koncepcję jednak odrzuciła Kancelaria Sejmu, ponieważ przeważyły względy estetyczne. W październiku odwołano Brabandera ze stanowiska, a Sejm uzyskał zgodę na trwałe ogrodzenie.
Nowy konserwator Michał Krasucki chce, aby ogrodzenie było ażurowe, wykonane z metalu i miało formę z okresu międzywojennego. W sumie przegroda ma mieć 2,2 m wysokości. Według informacji "Rz" na ten cel zarezerwowano już 1 mln zł w budżecie na 2017 r., a budowa może ruszyć za kilka miesięcy.
PiS argumentuje, że ogrodzenie ma wzmocnić bezpieczeństwo Sejmu i wskazuje na sytuację z Brunonem K., który planował zamach na parlament z wykorzystaniem furgonetki wypełnionej materiałami wybuchowymi.
"Rz" przypomina również, że ogrodzenie próbowano już zbudować za pierwszych rządów PiS postawić, a chciał je ówczesny marszałek Ludwik Dorn. Za rządów PO entuzjastą tego pomysłu był z kolei marszałek Radosław Sikorski. Inwestycji nie udało się jednak zrealizować z powodu sprzeciwu konserwatora.