Za zwrot typu "polski obóz" ma grozić do trzech lat więzienia. Projekt ustawy w tej sprawie przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Nowe zapisy mają też umożliwić wytaczanie za takie określenie procesów cywilnych, m.in. przez Instytut Pamięci Narodowej i organizacje pozarządowe.
Według mec. Lecha Obary, który od blisko dziesięciu lat walczy w sądach z kłamliwym określeniem "polskie obozy koncentracyjne", przygotowane przez resort sprawiedliwości rozwiązania penalizujące stosowanie takiego zwrotu będą w praktyce nieskuteczne.
Czytaj też:
„Newsweek” pisze o „polskich obozach”. Reduta Dobrego Imienia: To dezinformacja
Prawnik wskazuje na problem konkretnego przepisu, który stanowi, że "każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, podlega karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech".
W ocenie mec. Obary tak sformułowany zapis jest zbyt ogólny. Jego zdaniem sądy nadal będą umarzać postępowania karne wytaczane przez organizacje społeczne, argumentując, że termin "polski" użyty przy zwrocie "obóz koncentracyjny" jest określeniem geograficznym.
W czasie drugiej wojny światowej na terenie okupowanej przez Niemców Polski istniało dziesięć dużych obozów koncentracyjnych i zagłady nadzorowanych przez SS. W największym z nich – KL Auschwitz-Birkenau zginęło ponad milion ludzi, głównie Żydów, Polaków, Romów i jeńców sowieckich.
Czytaj też:
IPN ujawnił nazwiska esesmanów z Auschwitz. Niektórzy wciąż żyją