Dramat i beznadzieja
  • Piotr GursztynAutor:Piotr Gursztyn

Dramat i beznadzieja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Taki obraz wyłania się z większości tekstów, które dziś można przeczytać w prasie. Dramat i beznadzieja – ale nie o stanie naszej gospodarki, kryzysie ekonomicznym i tym, co w ogóle składa się na szary lutowy pejzaż.

Dramat i beznadzieja są treścią artykułów opisujących i komentujących Watykan oraz Kościół katolicki w kontekście abdykacji Benedykta XVI. Gazety prześcigają się w opisie intryg między watykańskimi dykasteriami, tuszowaniem jednej afery za drugą. Jawi się obraz zepsucia, ruiny i końca instytucji, która – jak żadna inna na tym padole – zachowała ciągłość i osobowość prawną przez ponad dwa tysiące lat. O innych rodzajach ciągłości i więzi nie wspominając, tak aby nie ranić laickich sumień tych, którzy nie godzą się na zawłaszczenie państwa przez Kościół.

Tak więc czytamy o kryzysie i upadku, który dotyka pazernych macek Kościoła, które bynajmniej nie stają się przez to mniej pazerne i zachłanne. W opisie oczywiście przodują – tu żadne zaskoczenie – „Gazeta Wyborcza” i „Polityka”.

Jedynka „Wyborczej” to radość z przegłosowania we Francji ślubów homoseksualnych. Dwójka to komentarze o tym, że Kościół koniecznie musi kajać się za pedofilię, a BXVI był beznadziejnym papieżem (autorka owej tezy – Magdalena Środa – właściwie mogłaby od razu napisać, że uważa wszystkich papieży, już od Piotra Apostoła, za beznadziejnych; oszczędziłaby nam czasu). Głębiej w „GW” jeszcze dwie strony poświęcone upadkowi, ale i agresywnej podłości Kościoła.

No i tu możemy pochylić się nad pewnym paradoksem. Najpierw uwaga osobista. Znam pewnego starszego pana, absolwenta KUL, praktykującego katolika, który jest zakochany w „GW” i Adamie Michniku. Co oni napiszą, to prawda. Co inni, to bzdury. Wie to zresztą bez czytania tych innych, bo jego zasadniczą lekturą jest „GW”. Po moich pytaniach, czy jemu, praktykującemu katolikowi, nie przeszkadzają kampania „Wyborczej” promująca związki homoseksualne i ciągła krytyka Kościoła, odpowiadał zawsze: – Ale są też tam inne artykuły. No i Turnau pisze.

No i dzisiaj jest Jan Turnau. Kilkadziesiąt słów – „Post znaczy pokora”. Na temat Wielkiego Postu, a nie żadnego bieżącego wydarzenia. Dopowiem więc: „Turnau znaczy upokorzenie”. Trwanie tego nieszczęsnego starca w gazecie jawnie antychrześcijańskiej musi być czymś żałośnie upokarzającym. Dla niego i dla posiadających minimum wrażliwości obserwatorów. Jego mikroskopijny tekścik sąsiaduje z dwoma wrogimi katolikom tyradami. Znacznie obszerniejszymi. Jan Turnau źle wybrał 20 lat temu, sądząc – jak można przypuszczać – że znalazł się w środowisku lewicy laickiej, która jednakże toleruje tzw. Kościół otwarty. Otóż jej agresywna laickość nie toleruje żadnej religijności. Nawet pożytecznych idiotów. A Kościół otwarty już zdechł, zaś ten „zamknięty” – co to rzekomo niszczy go pedofilia i skandale finansowe – miewa się całkiem dobrze. Może trochę gorzej niż ten z czasów papieży renesansu, ale wtedy to przynajmniej były skandale w Watykanie. Nie to, co dzisiaj.

Gdyby jednak chcieli państwo poczytać coś bardziej normalnego, to zachęcam do rzucenia okiem na pierwszą stronę „Rzeczpospolitej”. I mocnego złapania się za kieszeń, bo nie wiadomo, czy właśnie w tym momencie fiskus nie wpycha tam swojej łapy. Skarbówka uznała, że rodziny wielodzietne powinny płacić podatek od pewnych bonusów fundowanych im przez lokalne samorządy. W niektórych gminach rodziny wielodzietne korzystają ze zniżek lub też z darmowych biletów do zoo, kin, teatrów czy pływalni. Także przy opłatach za przedszkole. No i teraz Izba Skarbowa w Warszawie uznała to za dodatkową korzyść majątkową. Więc płaćcie „dziecioroby” za to, że okradacie państwo, oddychając państwowym powietrzem! To jest właśnie nasza normalność, którą przemilczają ci, którzy usiłują uszczęśliwić nas inżynierią społeczną à la „GW”.

Poza tym w gazetach o samougrillowaniu się Janusza Palikota. Właśnie Solidarna Polska przegoniła w sondażach jego Ruch. Czyli w kategorii „polityczna efemeryda” Andrzej Lepper ciągle wygrywa z Palikotem. Arcyzabawna polemika w sprawie Palikota i Wandy Nowickiej jest do przeczytania w „GW”. Wniosek: część obozu postępu postawiła już krzyżyk (brr, jakież to klerykalne) na Ruchu Palikota, część jeszcze zażarcie go broni.

W „Gazecie Polskiej” obszerny wywiad z Bronisławem Wildsteinem na temat tworzonej przez niego TV Republika. – Chcemy stworzyć dobrą telewizję publicystyczno-informacyjną, która wreszcie stanie się alternatywą dla jednobrzmiącego chóru, jaki jest w obecnie działających stacjach. Nie dość, że to chór jednorodny, to jeszcze stronniczy i naruszający elementarne standardy dziennikarskie – mówi tam Wildstein.

A na koniec: dla intelektualnej przyjemności – choć temat nie jest radosny – przeczytałem z zainteresowaniem tekst w „Polityce” o sytuacji w Mali. Ekstrawagancja? W naszych coraz bardziej ubogich mediach coraz mniej takich artykułów. Śpieszmy się je czytać, bo tak szybko znikają z prasy.

Czytaj także