Spadek PiS w sondażach? "Andrzej Duda nie miał nawet 10 procent, potem został prezydentem"

Spadek PiS w sondażach? "Andrzej Duda nie miał nawet 10 procent, potem został prezydentem"

Dodano: 
Premier Beata Szydło
Premier Beata Szydło Źródło: Flickr / Kancelaria Premiera / Domena Publiczna
Rząd dobrze przepracował ostatnie kilkanaście miesięcy – oceniła premier Beata Szydło. Jej zdaniem ostatnie sondaże, które wskazują na spadek poparcia dla PiS i rządu są mało wiarygodne.

Premier mówiła na antenie Polsat News o dwóch ostatnich badaniach przeprowadzonych przez IBRiS na zlecenie "Rzeczpospolitej". W pierwszym, partyjnym, różnica między PiS a PO wynosi 2 punkty procentowe (29 do 27 proc. – red.). Drugi, dotyczący zaufania do rządu wskazuje na pogorszenie notowań Beaty Szydło.

Czytaj też:
Zaskakujący sondaż. PO tuż za PiS, w Sejmie aż siedem partii

– Ubawiłam się, czytając tę analizę. (…) Przypomniałam sobie historię, kiedy pokazał się sondaż, gdzie Andrzej Duda nie miał nawet 10 proc. poparcia, a Bronisław Komorowski miał ponad 60 proc. Kilka miesięcy później Andrzej Duda został prezydentem – powiedziała Szydło, zaznaczając, że ostatnie badania są "mało wiarygodne".

Pytana o zgłoszony przez PO wniosek nieufności wobec rządu, premier stwierdziła, że sejmowa debata będzie dobrą okazją do pokazania tego, co w ostatnich miesiącach zrobił PiS. – Rodzina 500 plus, Mieszkanie plus, wzmocniona polska armia, sukces szczytu NATO w Warszawie, Światowe Dni Młodzieży, świetne wyniki gospodarcze – to są fakty, które stoją po naszej stronie – podkreśliła.

Czytaj też:
Petru o wotum nieufności: Wniosek PO to teatr polityczny. Nie podpiszę go

Zmiany w armii i afera wokół Misiewicza

Szydło tłumaczyła, że fala odejść z wojska to pokłosie realizacji "konsekwentnego planu przebudowy i wzmocnienia polskiej armii", który realizuje szef MON Antoni Macierewicz. Zaznaczyła, że na miejsce odchodzących dowódców przychodzą nowi "doskonale przygotowani". – Nic nadzwyczajnego się nie dzieje – zapewniła.

Nawiązując do politycznej burzy wokół Bartłomieja Misiewicza, premier powiedziała, że najbliższy współpracownik szefa MON "stał się symbolem zjawiska, które nie powinno mieć miejsca". – Była to nie do końca jego wina. Tego problemu w mojej ocenie już nie ma, bo nie pełni już tych funkcji, które pełnił – dodała.

Czytaj też:
Kaczyński o Misiewiczu: Nieszczęście. Powinien zniknąć ze sceny publicznej

Operacja Tusk. Sukces czy porażka?

Szefowa rządu powiedziała, że gdyby jeszcze raz pojechała na szczyt do Brukseli, podczas którego unijni przywódcy zdecydowali o reelekcji Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej, to podjęłaby taką samą decyzję.

– To, że potrafiliśmy powiedzieć ważne rzeczy tam, wśród tych przywódców europejskich, dotyczące przede wszystkim zasad, które powinny obowiązywać – to znaczy, iż państwo powinno mieć prawo do decydowania, czy obywatel tego państwa reprezentuje to państwo w jakiś strukturach Unii Europejskiej, czy nie – dla mnie jest zasadą podstawową – podkreśliła premier.

Czytaj też:
Reelekcja Tuska? Prof. Krasnodębski: To nie my poszliśmy na zwarcie

Źródło: Polsat News
Czytaj także