W poniedziałek podkomisja powołana do ponownego zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej przedstawiła pierwsze wyniki swoich analiz. Z ustaleń naukowców pracujących pod kierownictwem Wacława Berczyńskiego wynika, że prawdopodobną przyczyną wybuchu w tupolewie był ładunek termobaryczny.
Czytaj też:
Podkomisja smoleńska: Ładunek termobaryczny przyczyną eksplozji w tupolewie
Według Macieja Laska pirotechnicy, którzy przeprowadzili badania na miejscu w Smoleńsku, pobrali próbki z wraku i jednoznacznie wykluczyli eksplozje materiałów wybuchowych, a także wybuch przestrzenny, czyli tak zwanej bomby paliwowo-powietrznej, termobarycznej. – Rejestratory, które pracowały do zderzenia z ziemią, nie nagrały głosu wybuchu – przekonywał. – Nie słyszałem o bezgłośnym wybuchu. Być może to jest nowe osiągniecie podkomisji – dodał.
Pytany o sprawę wprowadzania w błąd pilotów tupolewa, Lasek stwierdził, że to rosyjscy kontrolerzy starali się zniechęcić polską załogę do lądowania w Smoleńsku. Jak podkreślił, 10 kwietnia nie udało się tam usiąść nawet pilotowi rosyjskiego Iła-76. – W tych warunkach nie można było lądować – stwierdził w TVN24 były szef PKBWL.
Czytaj też:
Wybuch czy wina kontrolerów? Lisicki o Smoleńsku: Tych teorii nie da się połączyć