"Bezwstydny ulubieniec systemu" – jak podaje BBC, tak Marine Le Pen nazwała swojego kontrkandydata, Emmanuela Macrona. Ten z kolei miał odpowiedzieć, że jej strategia jest oparta na kłamstwie, jak to bywa w przypadku "ekstremistów".
Komentatorzy zgodnie przyznają, że debata miałą charakter raczej emocjonalny niż merytoryczny. Zagraniczne media wskazują jednak na Macrona i piszą o jego lepszym przygotowaniu merytorycznym.
W kwestii ekonomii i zatrudnienia
Macron przyznał, że Francja przez ostatnie 30 lat zaniedbała kwestię przeciwdziałania bezrobociu. Mówił, że jego program zakłada zapewnienie dobrych warunków małym i średnim przedsiębiorstwom, które mogłyby stwarzać dzięki temu miejsca pracy. Le Pen zapytała go, dlaczego nic z tym nie zrobił, kiedy był ministrem gospodarki. Zapowiedziała, że jej pomysłem na gospodarkę jest ochrona aktywów państwowych i przyjęcie postawy protekcjonistycznej.
Terroryzm
Kandydatka Frontu Narodowego zarzuciła Macronowi beztroskę w kwestii islamskiego fundamentalizmu, na co on odpowiedział, że jej plany tylko podsycają nastroje terrorystów i ich pragnienie „wojny domowej”. Według niego wydalenia z kraju i zamykanie granic nie jest odpowiedzią. Le Pen powiedziała, że islamski fundamentalizm „musi zostać wyeliminowany”, co oznacza zamykanie ekstremistycznych meczetów i wydalenie „kaznodziejów nienawiści”.
Unia europejska i waluta
Kandydatka Frontu Narodowego powiedziała, że Francja powinna powrócić do swojej waluty. Podkreśliła, że potrzebna jest pełna kontrola nad granicami i porozumieniami handlowym. Według Le Pen wielkie banki i korporacje mogą mieć wybór, czy będą posługiwać się euro czy francuską walutą, ale Francuzi powinni wrócić do swojej waluty. Kandydat En Marche odpowiedział, że to „nonsens”. – Jak wielka firma ma sama płacić w euro, a jednocześnie wypłacać swoim pracownikom pensje w innej walucie? – zapytał.
O tym, kto okazał się bardziej przekonujący, Francuzi zadecydują już w najbliższą niedzielę.
Czytaj też:
Przewaga Macrona nad Le Pen maleje