PKL chce, aby przepustowość kolejki wzrosła ze 180 do 360 osób na godzinę. TPN, podobnie jak ekolodzy, jest temu przeciwny. Ministerstwo Środowiska na razie się waha.
– Wpuszczenie większej liczby turystów na Kasprowy można porównać do wpuszczenia dla zysku tłumów na Wawel. Zamiast podziwiać eksponaty, niszczyliby je w tłoku – ocenia ekolog Radosław Ślusarczyk, prezes Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
"Wyborcza" pisze, że kolejka na Kasprowy Wierch jest w rękach funduszu Mid Europa Partners, a zarządzą nią spółka Altura zarejestrowana w Luksemburgu. Właściciele firmy nie kryją, że chcą zarobić na turystach jak najwięcej.
Jak przypomina gazeta, rząd Beaty Szydło obiecał powrót kolejki w polskie ręce. Ma się stać współwłasnością podhalańskich samorządów i TPN. Rozmowy w sprawie jej wykupu trwają.
Zakopane od kilku lat przeżywa prawdziwe oblężenie. W 2016 roku Tatrzański Park Narodowy odwiedziło ponad 3,5 mln turystów. Zdaniem ekologów dwukrotne zwiększenie przepustowości kolejki na Kasprowy Wierch tylko pogorszy sytuację.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".