Gazeta, powołując się na dobrze zorientowane źródło w służbach specjalnych, pisze jakie są powody, dla których dokumenty z tzw. "zetki" wciąż pozostają utajnione.
Według ustaleń "Dziennika Polskiego" wewnątrz obozu władzy toczy się ostry spór o to, które nazwiska agentów ujawniać, a które nadal ukrywać. W sprawę zaangażowały się również służby państw sojuszniczych NATO. Część z nich nie chce upubliczniać nazwisk niektórych osób.
Chodzi też o bezpieczeństwo cudzoziemców, np. z Bliskiego Wschodu, którzy zostali zwerbowani przez tajne służby PRL, a potem przejęci przez służby III RP. Gazeta informuje, że do przeglądu zbioru zastrzeżonego IPN zaangażowano zbyt mało funkcjonariuszy, którzy nie zdążyli przejrzeć wszystkich materiałów na czas.
Służby miały zapoznać się z dokumentami z "zetki" do końca marca 2017 roku. Wymóg spełniła tylko jedna z nich – Straż Graniczna.
W zbiorze zastrzeżonym IPN znajdują się dokumenty przekazane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu (wcześniej UOP), Straż Graniczną oraz Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego (wcześniej WSI). W ocenie wielu historyków i publicystów zbiór "Z" chroni m.in. byłych funkcjonariuszy i tajnych współpracowników komunistycznej bezpieki, zajmujących ważne stanowiska w III RP.
Czytaj też:
Prof. Cenckiewicz o zbiorze zastrzeżonym: Chodziło o bezpieczeństwo okrągłostołowej Polski
Posłuchaj także komentarza Pawła Lisickiego o spekulacjach wokół rekonstrukcji rządu: