W lipcu "Gazeta Wyborcza" podała, że lider Nowoczesnej i działacze stowarzyszenia Obywatele RP byli śledzeni w trakcie manifestacji przed Senatem, kiedy w gmachu debatowano nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Petru napisał w tej sprawie list do premier Beaty Szydło. Odpowiedział na niego nadzorujący służby specjalne Mariusz Kamiński, a treść pisma opublikował portal wPolityce.
Lider Nowoczesnej pytał m.in. w ramach jakiej sprawy operacyjnej prowadzono obserwację, czy jest prowadzone śledztwo lub dochodzenie, kto je nadzoruje oraz czy sąd wydał na to zgodę. Petru chciał też wiedzieć, czy od przejęcia rządów przez PiS służby śledziły któregoś z członków jego partii.
Czytaj też:
Niemiecka prasa o Petru: Antypisowiec, ekspert, uznany ekonomista
W odpowiedzi Mariusz Kamiński wytknął politykowi nieznajomość prawa. "W odniesieniu do pytania nr 4 zadanego przez Pana Przewodniczącego przyznaję, że nie wiem jaką zgodę sądu miał Pan na myśli. Nie znam trybu, w którym sąd miałby wyrażać zgodę na prowadzenie śledztwa/dochodzenia. Być może wyraził się Pan nieprecyzyjnie, jednakże zadane przez Pana pytanie sugeruje brak podstawowej wiedzy dotyczącej systemu prawnego w Polsce. Ubolewam nad tym faktem" – napisał.
Minister stwierdził, że pismo szefa Nowoczesnej odbiera jako "wyraz troski o to, by widoczna w czasach PO-PSL praktyka wykorzystywania służb specjalnych do walki politycznej z opozycją nie powtórzyła się". Przypomniał, że audyt z działalności tajnych służb za poprzednich rządów przedstawił w Sejmie w maju 2016 roku.
"Zapewniam Pana Przewodniczącego, że widoczna w czasach rządów PO-PSL praktyka wykorzystywania służb specjalnych do walki politycznej zakończyła się wraz z przejęciem władzy przez PiS" – napisał Kamiński. "Mam nadzieję, że mogę liczyć na Pana wsparcie dla zmiany sposobu zarządzania służbami w tym zakresie" – zakończył.
Czytaj też:
Petru śledzony przez policję? Błaszczak: Śmiechu warte