Nagonka na ks. Oko przez fałszywy wpis. "Niech ksiądz bydlakom nie odpuszcza".

Nagonka na ks. Oko przez fałszywy wpis. "Niech ksiądz bydlakom nie odpuszcza".

Dodano: 
Ks. Dariusz Oko
Ks. Dariusz OkoŹródło:PAP / Wojciech Pacewicz
Gwałt na Polce w Rimini wstrząsnął opinią publiczną. Sprawę szeroko komentowali politycy, publicyści i dziennikarze. Część mediów posłużyła się jednak "fake newsem", aby zaatakować ks. prof. Dariusza Oko. Wszystko z powodu fałszywego wpisu na Twitterze. Chociaż szybko okazało się, że ks. Oko nie ma konta na portalu społecznościowym, to nie przeszkadzało to "Newsweekowi", aby promować swój artykuł.

Sprawa fałszywego konta ks. Oko była znana od dawna. Już w zeszłym roku informowano o jego istnieniu. Część mediów powieliła jednak ostatni wpis, który miał rzekomo napisać ks. Oko. Wszystko po to, aby zaatakować duchownego. "Pamiętajmy jednak o tej bestialsko zgwałconej Polce, by nikomu nie przyszło do głowy mordować jej nienarodzonego" – napisano na fałszywym profilu.

twitter

Fałszywy wpis szybko wywołał burzę wśród internautów, którą podsycały dodatkowo nagłówki wielu mediów. O tweecie poinformowały m.in. "Newsweek", "Wirtualna Polska", "natemat.pl" i "Wprost". "Ksiądz Dariusz Oko nie zna granic bezczelności. Chce by zgwałcona w Rimini Polka urodziła dziecko" – można było przeczytać na portalu tygodnika kierowanego przez Tomasza Lisa.

twitter

Po kilku godzinach media zaczęły usuwać artykuły. Część z nich przeprosiła. "Niemal wszystkie największe redakcje w kraju, jak i WP Kobieta, powieliły informację dot. słów księdza, powołując się na wspominane konto. Za błąd, przepraszamy" – napisała "Wirtualna Polska".

twittertwitter

Źródło: Twitter
Czytaj także