W artykule Wojciecha Czuchnowskiego autor wskazuje na powiązania ambasadora Przyłębskiego oraz obecnych władz Trybunału Konstytucyjnego z UOP-em i służbami specjalnymi. Czuchnowski twierdzi m. in., że Mariusz Muszyński od połowy lat 90. jako oficer służb "prowadzi" obecną prezes TK Julię Przyłębską. Jego zdaniem doszedł do ustaleń, które pozwalają przypuszczać, że Muszyński i Przyłębska są "prowadzeni przez służby" i zostali ulokowani w TK, by podporządkować go interesom władzy.
Julia Przyłębska zapowiedziała już złożenie do prokuratur doniesienia ws. publikacji w "Gazecie Wyborczej", a także "Fakcie", które podały nieprawdziwe informacje nt. jej rzekomych powiązań ze służbami.
Doniesienia zdementowała już też Ambsada RP w Berlinie. Teraz do sprawy odniósł się sam ambasador. – To jakiś kompletny absurd. Mój incydent z podpisaniem oświadczenia o współpracy z SB z roku 1979 roku skończył się na samym podpisaniu i nie miał żadnego ciągu dalszego –mówi Andrzej Przyłębski w rozmowie z wPolityce.pl. – Nikt nigdy nie próbował mnie ponownie werbować, czy „obudzić”. Nic takiego nie miało miejsca. Odmówiłem współpracy. Nie czułem się i nigdy nie byłem uśpionym agentem – dodaje dyplomata.