W czasie Marszu Niepodległości, który przeszedł ulicami Warszawy 11 listopada, Marcin Rola rozmawiał z jego uczestnikami, a nagrania umieścił w internecie. Filmy zostały usunięte. Reporter zwrócił się o pomoc do minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej.
– Działania serwisu YouTube to przykład współczesnej cenzury. Komuś nie podobało się, że wRealu24.pl pokazaliśmy prawdę o Marszu Niepodległości. Nasze filmy zniknęły z serwisu YouTube. To były dwa rzetelne, dziennikarskie materiały. Rozmawialiśmy z weteranami, z katolickim księdzem, z dzieciakami, które przyszły na marsz z rodzicami – powiedział Rola "Super Expressowi".
Dodał, że nakręconego przez niego materiały "odbiegały od przekazu lansowanego w niektórych mediach". – Komuś to się nie spodobało – ocenił. Jak podkreśla "SE", filmy cieszyły się dużym zainteresowaniem. Marcin Rola poinformował na Twitterze, że po nagłośnieniu sprawy jedno z ocenzurowanych nagrań wróciło na platformę.