O nieprzyjemnych sytuacjach, jakie ją spotkały, Ogórek opowiedziała na antenie TVP Info. Później do sprawy odniosła się na portalu społecznościowym. "Świadek sytuacji zadzwonił do menadżerki jednego ze sklepów - pani powiedziała, że skonsultuje się z szefową. Za godzinę oddzwoniła i powiedziała, że szefowa nie widzi nic niewłaściwego w zachowaniu ekspedientki wobec mnie" – napisała na Twitterze.
Publicystka wytłumaczyła, że nie mówiła wcześniej o tych incydentach, ponieważ nie ma w zwyczaju użalać się nad sobą. "Ale przy takiej eskalacji przemysłu pogardy sądzę, że trzeba o tym powiedzieć" – dodała.
Proszona przez dziennikarza "Gazety Wyborczej" o podanie nazw sklepów, w których spotkała się z takim traktowaniem, doparła: "Jak podam, to pójdą Obywatele RP, stłuką szybę i potem jakiś Pana kolega z „GW” napisze, że to prawica zrobiła. Nie podaję nazw, by nie eskalować".