Wielka kłótnia w lewicowej rodzinie

Wielka kłótnia w lewicowej rodzinie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli ktoś uznał, że niedawna publikacja „Gazety Wyborczej” na temat pensji pobieranych przez Aleksandra Kwaśniewskiego u Jana Kulczyka to  sygnał jakiejś grubszej awantury w obozie liberalnej lewicy, to miał rację.

W zeszłą sobotę autorki tej pierwszej publikacji Agata Nowakowska i Dominika Wielowieyska ujawniły nowe, mało zaszczytne źródło dochodów byłego prezydenta. Tym razem chodzi o lukratywne uczestnictwo w międzynarodowej niezależnej grupie doradczej prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa. Tego ostatniego „GW” w kontekście sprawy Kwaśniewskiego nie nazywa już inaczej niż „krwawym dyktatorem”.

Dziś Wyborcza.pl stworzyła już na swojej stronie internetowej nawet osobny dział „Kwaśniewski i dyktator”. W obszernym komentarzu otwierającym drugą stronę dzisiejszej „Gazety” Piotr Stasiński tak oto wyjaśnia zaskakującą zmianę sojuszy:

Drugi artykuł Agaty Nowakowskiej i Dominiki Wielowieyskiej o płatnym doradztwie Aleksandra Kwaśniewskiego (najpierw Jan Kulczyk, teraz Nursułtan Nazarbajew, dyktator Kazachstanu od 22 lat) wywołał solidarną napaść polityków prawicy i lewicy na „Gazetę”. W niedzielę w Radiu ZET i w TVN 24 insynuacjami pod naszym adresem podzielili się: Tomasz Nałęcz (doradca prezydenta Komorowskiego), Adam Hofman i Zbigniew Girzyński (PiS), Andrzej Rozenek i Artur Dębski (Ruch Palikota), Wojciech Olejniczak i Włodzimierz Czarzasty (SLD), Jacek Kurski (ziobryści). I tak „atakujemy” Kwaśniewskiego, by rozegrać jakąś partię „demiurga” na lewicy (Nałęcz). Chcemy udaremnić budowę nowej formacji pod egidą byłego prezydenta, bo idziemy na pasku PO, która się nowej lewicy boi (Dębski). Usiłujemy zamieszać w polityce jak za afery Rywina (Czarzasty z Kurskim). Znamy PIT Kwaśniewskiego (Olejniczak). Girzyński przejrzał przewrotną grę „Gazety”: udajemy atak na Kwaśniewskiego, bo naprawdę torujemy mu drogę, zawczasu „rozbrajając bombę”, która by mu wybuchła w ręku podczas przyszłych wyborów. Metoda jak z zatęchłej propagandy: komu to służy, kto za tym stoi. Ulubiony sport polskich polityków, czyli przypisywanie innym złych intencji. I odwracanie uwagi od istoty problemu.

Nie atakujemy Kwaśniewskiego, lecz informujemy, co i dla kogo robi ważna osoba publiczna. Człowiek, który odegrał wybitną rolę w polskiej polityce i może do niej wrócić. Praca dla Kulczyka, zważywszy na specjalne względy, jakimi cieszył się on za rządów SLD i prezydenta Kwaśniewskiego, robi wrażenie gratyfikacji za te względy. A gdyby Kwaśniewski miał do polityki wrócić, zasadne jest pytanie, czy praca dla miliardera nie uzależni poczynań byłego prezydenta od jego interesów. Opinia publiczna powinna więc o tych zatrudnieniach Kwaśniewskiego wiedzieć.

Wzruszające – jak zawsze, gdy „Gazetę” nagle, niespodziewanie coś oburza. Zazwyczaj coś, co wcześniej nie przyciągało jej uwagi. Czy „Wyborcza” na przykład badała, w ilu i jakich radach bierze i brał honoraria np. Andrzej Olechowski, gdy startował na prezydenta RP?

Ale w tej samej „Gazecie” Kwaśniewskiego broni Jacek Żakowski:

Doradzanie rządom i firmom jest zajęciem w demokratycznym świecie powszechnym wśród polityków niepełniących publicznych funkcji. Wielu szanowanych Polaków doradza lub doradzało w krajach postsowieckich, arabskich (przed rewolucjami) i dalekowschodnich będących z demokracją na bakier.

Zdaniem Ryszarda Kalisza Aleksander Kwaśniewski nie jest dotknięty piętnującym go serialem Agaty Nowakowskiej i Dominiki Wielowieyskiej. Ja jestem. Nie dlatego, żebym był związany z Kwaśniewskim, ale dlatego, że jestem związany z „Gazetą”. Uważam ją za ważną instytucję polskiej demokracji. To się sprawdziło, gdy przed IV RP trzeba było bronić ludzi obrzucanych błotem wydumanych lub rozdmuchanych win, domysłów, insynuacji i zarzutów robionych z zasług lub naturalnych oraz powszechnych zachowań. Dlatego te teksty tak mnie dotykają. Nowakowska i Wielowieyska jak Macierewicz i Ziobro? W świecie III RP to najsroższe porównanie. Nic dziwnego, że Żakowskiego niepokoją te harce.

Wrzucenie tematu „wysługiwania się Kwaśniewskiego dyktatorom” przez dziennik z Czerskiej już podchwytuje np. „Fakt”, wybijając tytuł „Kwaśniewski zarabia u dyktatora!”.

I tylko Marek Siwiec, który odszedł niedawno z SLD, aby klecić jakąś nową koalicję lewicy – jak się szepcze pod wodzą „Kwasa” – narzeka na swoim blogu, że rozdmuchano mało ważny temat, Kazachstan wybija się na niepodległość spod kurateli Rosji, a sam Nazarbajew to pikuś w porównaniu z innymi jeszcze krwawszymi dyktaturami.

„Gdy panie Wielowieyska i Nowakowska nazywają Nazarbajewa »jednym z najbardziej krwawych dyktatorów byłych republik ZSRR«, to odsyłam je najpierw do najnowszej historii Tadżykistanu, Turkmenistanu, Kirgistanu, sąsiedniej Białorusi. Ba! Również Azerbejdżanu i samej Rosji”.

Jeśli koledzy Kwaśniewskiego będą go bronić w tak groteskowy sposób, to źle wróżę przyszłości „mesjasza lewicy”.

Na razie warto oglądać kolejne odsłony tej niezwykle zaskakującej polityczno-medialnej dintojry.

A biedna pani Jola patrzy teraz pewnie w oczy męża i pyta: „Coś ty zrobił Michnikowi! Chcesz nas zrujnować?”.

Czytaj także