Lud smoleński, czyli religijni fanatycy, antysemici i faszyści
  • Marek MagierowskiAutor:Marek Magierowski

Lud smoleński, czyli religijni fanatycy, antysemici i faszyści

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Gazeta Wyborcza" poświęca obchodom rocznicy katastrofy smoleńskiej cztery pełne strony. Całkiem sporo: wszak ten sam dziennik od długiego czasu przekonuje, że Polacy mają już Smoleńska po dziurki w  nosie.

"Prezydent i pasażerowie Tu-154 zginęli w zamachu, badająca katastrofę komisja Millera była nielegalna, a jej raport to fałszerstwo - w takiej retoryce przebiegały pisowskie obchody trzeciej rocznicy 10 kwietnia" - pisze na okładce Paweł Wroński, który, rzecz jasna, słyszał taką retorykę, jaką chciał usłyszeć. Co ciekawe, autor nader hojnie szasta w swoim tekście przymiotnikiem "pisowski": "O zamachu już od dawna byli przekonani uczestnicy PISOWSKICH obchodów"; "Najważniejszym momentem PISOWSKICH obchodów było posiedzenie zespołu Macierewicza”; „Przed Pałacem Prezydenckim PISOWSCY dziennikarze robili wywiady" (wyróżnienie moje - MM). Intencja jest jasna: czytelnik "GW" ma zrozumieć, iż wszelkie uroczystości 10 kwietnia dzielą się na dwie kategorie: "pisowskie" i "państwowe". Każdy, kto pojawia się na Krakowskim Przedmieściu, jest z miejsca uznawany za "pisowca", nawet jeśli będzie dziennikarzem.

Skoro, jak podkreśla Wroński, przed Pałacem Prezydenckim wywiady robili "dziennikarze pisowscy", to znaczy, że zalicza do nich także Grzegorza Szymanika, swojego redakcyjnego kolegę, którego reportaż z Krakowskiego Przedmieścia "GW" zamieściła na drugiej stronie. Reportaż ten bowiem składa się... z rozmów z uczestnikami wiecu.

Skądinąd, ten artykuł także ma formę instruktażu. Jako bohaterowie pojawiają się tutaj: pan, który kiedyś walczył z komuną modląc się na różańcu, a dziś wszędzie węszy spisek ("Taki Komorowski - niby nic, a jak się wpatrzyć w biografię, to się zaraz okazuje, że żydokomuna od pokoleń"); młody chłopak, paradujący w skórzanej kurtce, szczycący się kolegami, którzy "nie lubią pedałów" oraz mówiący o honorze i krwi ("PiS-owi też nie ufam. Mnie się bardziej nacjonaliści podobają"); starsza pani, która nie obraża się na sformułowanie "lud smoleński", bo "to brzmi tak jak lud wybrany"; wreszcie dziewczyna po dwóch fakultetach, znająca trzy języki, która z powodu Smoleńska zerwała z chłopakiem, i która wyrzuca znajomych z Facebooka za poglądy.

Mówiąc krótko: drogi czytelniku, jak widzisz "lud smoleński" to zbieranina religijnych fanatyków, antysemitów i faszystów. A jak nawet trafi się jakaś młoda, fajna "pisówka", którą można by poderwać, to uważaj: jedno nieostrożne zdanie i może cię spotkać sroga kara w postaci blokady na FB.

Dlatego tak bardzo cudaczny jest komentarz Jarosława Kurskiego, zastępcy redaktora naczelnego "GW", który po raz 438. oskarża szefa PiS - tak, zgadliście - o "dzielenie Polaków". "Jarosław Kaczyński mówił wczoraj, że rozbito posmoleńską jedność Polaków. To jednak nikt bardziej niż on nie odpowiada za narodowy podział. Nie umiał się pogodzić z przegraną w wyborach prezydenckich i wznowił wojnę polsko-polską. Przy użyciu krzyża na Krakowskim Przedmieściu chciał odebrać prawomocność prezydenturze Bronisława Komorowskiego".

Nie, nie, panie redaktorze, zupełnie nie tak. Jeśli chce Pan się dowiedzieć, kto "rozbił posmoleńską jedność Polaków", proszę sprawdzić, ile razy w ostatnich trzech latach słowo "pisowski" zostało użyte w Pana dzienniku w pogardliwym kontekście. Proszę też zajrzeć do wydania "Gazety Wyborczej" z 14 kwietnia 2010 r. i przeczytać raz jeszcze list Andrzeja Wajdy i Krystyny Zachwatowicz w sprawie pogrzebu prezydenta Kaczyńskiego na Wawelu. A potem zerknąć do "GW" z 12 października tego samego roku i przypomnieć sobie wywiad Dominiki Wielowieyskiej i Agaty Nowakowskiej z Dominikiem Tarasem.

Życzę miłej, pouczającej lektury.

Czytaj także