Według informacji Onetu, który powołał się na treść niejawnej notatki polskiej ambasady w Waszyngtonie, Amerykanie wprowadzili szczególne sankcje wobec polskich władz do czasu przyjęcia zmian w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej.
Portal napisał, że poza nieformalnym uznaniem prezydenta i premiera Polski za "persona non grata" w Białym Domu, Amerykanie grozili też blokadą finansowania wspólnych projektów wojskowych. Po upublicznieniu notatki MSZ złożył do prokuratury wniosek o sprawdzenie, czy w związku z ujawnieniem dokumentu nie doszło do przestępstwa.
Były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, pytany w TVP1, kto z urzędników ma dostęp do takich informacji i mógłby udostępnić tajną notatkę MSZ dziennikarzom, stwierdził, że "sprawę należy zostawić prokuraturze i wewnętrznym kontrolom w ministerstwie".
– Takie notatki mają swój tzw. rozdzielnik. To są nazwiska osób, które są upoważnione do czytania takich dokumentów, zarówno w MSZ i poza MSZ – tłumaczył Waszczykowski w programie "Kwadrans polityczny".
Jego zdaniem w stosunkach między Polską a USA "nic się takiego nie dzieje, co wymagałoby jakiegoś histerycznego działania". – Dziennikarze i publicyści mają tendencje do, kolokwialnie mówiąc, większego nakręcania sprawy – ocenił Waszczykowski.
Czytaj też:
Czaputowicz potwierdza istnienie notatki o relacjach Polska-USA