Gazeta pisze, że Mieczysław O. miał "brać haracz niemal za wszystko", a pieniądze IMGW wydawać bez żadnych ograniczeń. Według prokuratury nadużycia w Instytucie zaczęły się w 2006 roku, kiedy O., został tam dyrektorem i trwały do maja 2015 roku, gdy odwołano go ze stanowiska.
"O skali jego bezczelności świadczy fakt, że kiedy domyślił się, że jest na celowniku służb zlecił specjalistycznej firmie sprawdzanie czy w jego gabinecie nie ma podsłuchów. Ok. 25 tys. zł za tę usługę zapłacił IMGW" – czytamy na łamach "Rz".
Przemysław Ścibisz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie powiedział w rozmowie z dziennikiem, że Mieczysław O. stworzył mechanizm korupcyjny, który przez niemal dekadę wytwarzał i przynosił mu regularne korzyści. Byłemu szefowi IMGW postawiono aż 94 zarzuty. Miał przyjąć w sumie prawie 900 tys. zł łapówek i narazić Instytut na ponad 2 mln strat.