W rozmowie z redaktorem naczelnym "Do Rzeczy" Pawłem Lisickim w programie "Salon polityczny Trójki" Ujazdowski przekonywał, że po 2015 roku w Polsce "stały się rzeczy nadzwyczajne".
– Kiedy Prawo i Sprawiedliwość sprzeniewierzyło się swoim zobowiązaniom wyborczym, doprowadziło do zniszczenia autorytetu i niezależności Trybunału Konstytucyjnego, najpierw próbowałem doprowadzić do kompromisu w tej sprawie, potem broniłem autorytetu TK, wreszcie złożyłem rezygnację z członkostwa w partii, bo traktowałem tę rzecz jako absolutnie nadzwyczajną – tłumaczył.
Ujazdowski przekonywał, że PiS "zniszczył demokrację konstytucyjną, dzieli Polaków na lepszych i gorszych, prowadzi politykę opartą na dzikiej rewolucji kadrowej". – Mamy prawo się temu przeciwstawić, budując w wyborach samorządowych bardzo szeroką koalicję – oświadczył.
Zmiana frontu
Pytany o swoje dawne, krytyczne opinie na temat Platformy Obywatelskiej, polityk stwierdził, że w przeszłości wielokrotnie wskazywał na słabości rządów PO i nie wycofuje się z tamtych słów. Jednocześnie zaznaczył, że teraz zdecydował się wesprzeć Platformę, bo jest "główną partią opozycyjną", natomiast on jako "obywatel i polityk" może przyczynić się do "wyzwolenia kraju z rządów PiS".
Według Ujazdowskiego PO "może przywrócić fundamenty demokracji konstytucyjnej i racjonalną politykę polską". Zapytany o zmianę swoich poglądów, europoseł tłumaczył, że obecna władza skupiona jest wokół "jednego człowieka". – Wydaje mi się, że każdy rzetelny obserwator sceny politycznej musi dostrzec to, co się stało – dodał.
– Jestem gotów zrobić wszystko, żeby uchronić Wrocław przed chorobą, która toczy kraj pod rządami PiS, obronić prawa samorządu terytorialnego i pomóc PO w zbudowaniu alternatywy ustrojowej. Nie żądam żadnej gwarancji dla siebie i wierzę, że wygram wybory na prezydenta Wrocławia. Jeśli przegram, zamykam karierę polityczną – zapowiedział Ujazdowski.