Odwoływanie się do ideologii UPA i OUN ma charakter antyrosyjski, a nie antypolski. Oczywiście ono nabiera cech demonstrowania przeciw Polsce, ale to w związku ze sporem historycznym – taką opinię wygłosił wczoraj na antenie telewizji wPolsce.pl politolog Przemysław Żurawski vel Grajewski. Stwierdził on również, że tezy mówiące o tym, że na Ukrainie może powstać potężny ruch wymierzony w Polskę, który będzie odwoływał się do haseł sprzed 70 lat. "to wytwory propagandy rosyjskiej, która drobne incydenty rozdyma do niebywałych rozmiarów".
Wypowiedz tę skomentował w swoim felietonie na portalu rmf24.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Głoszony przez Żurawskiego vel Grajewskiego pogląd na temat ukraińskich nacjonalistów duchowny określił jako "ogromną brednię". "Ideologia banderowska bowiem, lansowana obecnie odgórnie przez wspomnianego prezydenta Poroszenkę i innych ukraińskich dygnitarzy, od początków swego istnienia miała charakter antypolski i antysemicki, a zarazem proniemiecki" – wskazuje kapłan. "Oczywiście od połowy 1944 r. banderowcy zwalczali także struktury sowieckie, ale już po wymordowaniu Polaków i Żydów, którzy jako pierwsi poszli "pod nóż", a ściślej mówiąc pod siekierę. Jednak walka UPA z NKWD w żaden sposób nie usprawiedliwia wcześniej dokonanego ludobójstwa na bezbronnej ludności cywilnej. Taka jak walka z Armią Czerwoną nie usprawiedliwia zbrodni niemieckiego SS. Kult tych formacji jest więc moralnie naganny. I przy tym bardzo dla Polaków niebezpieczny" – dodaje.
Dowodem na to, że antypolonizm jest wciąż bardzo obecny w ideologii banderowskiej potwierdzają - zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego - liczne wypowiedzi ukraińskich polityków nt. polskiej okupacji. "Szczególnie w tej kwestii agresywne są też niektóre instytucje państwowe, jak np. Instytut Pamięci Narodowej w Kijowie. Podobna sytuacja panuje też w wielu oddziałach armii ukraińskiej i formacjach paramilitarnych, które za swoich patronów obierają morderców Polaków, posługując się przy tym symboliką hitlerowską" – wskazuje duchowny.
W ocenie kapłana, tego rodzaju wypowiedzi prezydenckiego doradcy, mają na celu "nie tylko ocieplić wizerunek współczesnych banderowców, ale i usprawiedliwić spolegliwość wobec Ukrainy". Duchowny podkreśla, że nie chodzi tu tylko o kwestię polityki historycznej, ale także usprawiedliwianie uchylania się przez prezydenta od obowiązku pamięci i prawdy o ofiarach ludobójstwa Kresach Wschodnich.
Czytaj też:
Kult zbrodniarzy na Ukrainie. Fiasko polskiej polityki wschodniejCzytaj też:
Kult morderców Polaków nie jest antypolski