Czytaj też:
Zatrzymano podejrzanego ws. podpalenia przy kamienicy posła Brejzy
Do żony Sławomira M. dotarła "Gazeta Wyborcza". Kobieta powiedziała, że feralnej nocy mężczyzna miał spać w swoim mieszkaniu. Gdy obudziły go telefony o pożarze, Sławomir M. ruszył z pomocą, by ratować sąsiadów. Katarzyna M. żali się: – Z bohatera stał się przestępcą – Jak dodaje, nie było potrzeby by mąż korzystał z przenośnej toalety, bo ma własną łazienkę w domu.
Tymczasem Krzysztof Brejza ma nadzieję na rzetelne wyjaśnienie okoliczności sprawy. – Nie wykluczałem, że był to czyn chuligański albo o innym charakterze – powiedział polityk PO w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Czytaj też:
Senator PO próbował podpalić toi toia. "Postanowiłem sprawdzić wolność kabiny"
Wersję przedstawioną przez Sławomira M. podważa Leszek Walkiewicz, właściciel firmy Lemur, która ociepla kamienicę w Inowrocławiu. Jak twierdzi, nie jest możliwe, aby przenośna toaleta zapaliła się od materiałów pozostawionych na podwórku, bo te się topią, nie palą. – To absurd, że mogły się zapalić od niezgaszonego papierosa. To są materiały samogasnące. Toaleta przenośna jest zbudowana z wysokiej gęstości polietylenu, nie zapala się od niedopałka – tłumaczy