Doniesienie dotyczy spotkania z Jerzym Owsiakiem, do którego doszło w jednym z salonów Empik w listopadzie ubiegłego roku we Wrocławiu. Twórca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy promował wtedy swoją książkę "Obgadywanie świata". Po raz pierwszy przekleństwa użył opowiadając historię związaną z ojcem.
– Raz tylko rozmawialiśmy tak porządnie, o życiu. Jechaliśmy wtedy w kieleckie, odebrać świnię. A później, gdy roznosiłem mięso po znajomych, ojciec stał na czatach. Idę z ćwiartką do znajomej, a tato: "Ej, ogon ci wystaje!". Odpowiedziałem: "No przecież się, k..., nie zatrzymam!" Była ciężka jak cholera – wspominał Owsiak. Miał jeszcze użyć słowa "dupa".
Pomimo przeprosin, jakie uczestnikom spotkania we Wrocławiu złożył Owsiak, nie wszyscy nad sprawą przeszli do porządku dziennego. Jedną z takich osób był internauta, śledzący relację ze spotkania w Internecie. Złożył skargę na policję. Ta przekazała materiały prokuratorze, która początkowo nie chciała zajmować się sprawą. Zgłaszający odwołał się od tego postanowienia i sprawa trafiła do sądu – informuje Gazeta.pl.
Co grozi Jerzemu Owsiakowi? Zgodnie z kodeksem wykroczeń za używanie słów nieprzyzwoitych grozi grzywna do 1,5 tys, złotych albo nagana.
Wcześniej, podobne problemy związane z używaniem wulgaryzmów, Jerzy Owsiak miał we wrześniu 2017 roku. Został wtedy wezwany na policję w celu złożenia zeznań dotyczących posługiwaniem się niecenzuralnymi zwrotami podczas Przystanku Woodstock.
Czytaj też:
Owsiak stanie przed sądem? Za przeklinanie na Woodstocku