Do zderzenia samochodu nauki jazdy z pociągiem doszło w czwartek, 23 sierpnia. Egzaminator usłyszał zarzut nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym.18-letnia kursanta zmarła po przewiezieniu do szpitala.
"Super Express" informuje, że Andżelika P. podchodziła do egzaminu na prawo jazdy po raz czwarty. Egzaminator, Edward R., polecił jej przejechać przez niestrzeżony przejazd kolejowy. Kursantka miała zignorować znak "stop".
"Eksperci od ruchu drogowego nie mają wątpliwości, że egzaminator powinien zatrzymać auto i nie dopuścić, by znalazło się na torach" – podkreśla "SE". Dlaczego tak się nie stało?
Edward R. zeznał w prokuraturze, że chciał zatrzymać "elkę" i zakończyć egzamin po przejechaniu torów. Ale inna wersja, którą chcą zbadać śledczy, zakłada, że być może egzaminator od razu powiedział kursantce o oblaniu egzaminu, a ona odruchowo zatrzymała auto.
Józef Palenik, szef prokuratury w Nowym Targu, oświadczył, że na miejscu wypadku zostanie przeprowadzony eksperyment. Egzaminatorowi grozi od 6 miesięcy do nawet 8 lat więzienia. Sąd nie zgodził się na jego tymczasowe aresztowanie. Mężczyzna będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Czytaj też:
Holenderska policja aresztowała Polaka. Zabił swoją dziewczynę?