"Jak długo ta zakłamana wesz będzie w ręku dzierżyć sztandar?". Awantura w PiS-ie

"Jak długo ta zakłamana wesz będzie w ręku dzierżyć sztandar?". Awantura w PiS-ie

Dodano: 
PiS, zdjęcie ilustracyjne
PiS, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Grzegorz Jakubowski
Jak długo ta zakłamana wesz będzie w ręku dzierżyć sztandar PiS-u? - zapytał na portalu społecznościowym radny Prawa i Sprawiedliwości Piotr Walentynowicz. O kogo chodzi?

Wnuk Anny Walentynowicz czuje się oszukany przez posła Prawa i Sprawiedliwości Janusza Śniadka. To jego obwinia za to, że nie znalazł się na listach PiS w wyborach samorządowych. "Ot i cała prawda o pomorskim PiS-ie. Mnie też Śniadek obiecywał wysoką pozycje na liście do wyborów samorządowych, po czym w kościele Św. Brygidy oświadczył, że on jest niewinny, a z listy wywalili mnie Kacper Płażyński i Grzegorz Strzelczyk. Jak długo ta zakłamana wesz będzie w ręku dzierżyć sztandar PiS-u? To zależy już tylko od nas i poddanych mu działaczy Solidarności" – napisał na jednym z portali społecznościowych Walentynowicz.

Do tych zarzutów odniósł się w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Śniadek. Polityk przekonuje, że to od samego Walentynowicza dowiedział się, że nie znalazł się na liście wyborczej. Podkreśla, że nie brał udział w układaniu list. – Przy okazji jednego ze spotkań zapytałem pana Walentynowicza o to, czy kandyduje. Od niego dowiedziałem się, że nie. Nie miałem na to wpływu, a teraz jestem obrażany i pomawiany – wskazuje Śniadek.

Poseł nie kryje urazy słowami Walentynowicza. – Już tego rodzaju sformułowania są pewną odpowiedzią na pytanie, dlaczego ten pan nie znalazł się na naszych listach. Pomawianie innych nie pomoże – podkreśla.

Czytaj też:
"Tylko lizusy mają dobrze", "chory układ na prawicy". Mocne słowa Piotra Walentynowicza

Źródło: wp.pl
Czytaj także