To nie koniec afery podsłuchowej. "Taśmy będą wychodzić latami"

To nie koniec afery podsłuchowej. "Taśmy będą wychodzić latami"

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneŹródło:Pixabay / Domena Publiczna
W ciągu trzech ostatnich lat media ujawniły aż siedem nieznanych prokuraturze zapisów podsłuchanych rozmów – pisze o aferze taśmowej "Rzeczpospolita".

Gazeta podkreśla, że według prokuratury w restauracjach Sowa i Przyjaciele oraz Amber Room nagrano ponad 100 osób. Udało się ustalić tożsamość 97 z nich, ale odnaleziono tylko 66. Kelnerzy współpracujący ze śledczymi nie pamiętają, ile w sumie osób nagrali, ani ile w rezultacie było taśm.

– Zakładamy, że niektóre nagrania skopiowano i "rozlały" się po rynku. Mogły one być przedmiotem handlu i szantażu. Wiele wskazuje na to, że swoje nagrania odkupił jeden z bogatych biznesmenów – powiedział w rozmowie z "Rz" informator ze służb.

Jego zdaniem "taśmy będą wychodzić latami". – Mogą się ich bać wszyscy, którzy kiedykolwiek jedli obiad w Sowa & Przyjaciele. Tak mści się fatalnie zrobione śledztwo podsłuchowe z 2014 roku – podkreślił rozmówca dziennika.

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, powiedział "Rz", że najwięcej nagrań może wypłynąć przed wyborami do Sejmu i Parlamentu Europejskiego. Jak podkreślił, taśmy są wykorzystywane w grze politycznej.

"Rzeczpospolita" przypomina, że jedyną osobą skazaną w aferze podsłuchowej jest biznesmen Marek Falenta, którego uznano za zleceniodawcę nagrań. "U Falenty nie znaleziono żadnych nagrań, a on sam zaprzecza, by stał za całą aferą" – czytamy w gazecie.

Czytaj też:
Wstrząs, którego nie było

Źródło: Rzeczpospolita
Czytaj także