Profesor jest aktywny, ale lewą stronę ciała ma sparaliżowaną. Ma niedowład ręki i nogi i musi poruszać się na wózku. W czerwcu w Paryżu Zembala doznał poważnego udaru. On sam uważa, że mógł tego uniknąć.
– Cztery dni wcześniej był ślub mojej córki Małgosi. Zacząłem mieć silny ból głowy. Ja tego nie skojarzyłem, żeby zmierzyć sobie ciśnienie, bo żyłem atmosferą wesela, ale prawdopodobnie były symptomy, których nie skojarzyłem. Ale nie ma co rozdzierać szat, trzeba żyć i szukać rozwiązań – powiedział profesor w rozmowie z "Faktami" TVN.
Zembala zaapelował, aby systematycznie badać sobie ciśnienie. Reporter "Faktów" Marek Nowicki podał, że w Polsce na nadciśnienie cierpi nawet 15 mln osób, z czego połowa w ogóle o tym nie wie. Rocznie udar może przechodzić nawet 90 tys. Polaków.
Zrozpaczony profesor powiedział w rozmowie z TVN, że nawet przebyty udar nie dyskwalifikuje człowieka. – Można wrócić do działania i ja mam wielką nadzieję, że wrócę – podkreślił były minister zdrowia.
Czytaj też:
Dramat Ryszarda Szurkowskiego. Legenda polskiego kolarstwa sparaliżowana