W wywiadzie dla magazynu "Plus Minus" były prezydent mówił m.in. o wyborach prezydenckich w 2010 roku, w których zmierzył się z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. Przy tej okazji powrócił też do atmosfery po katastrofie rządowego samolotu w Smoleńsku.
– Szykowałem się do konkurowania o prezydenturę z Lechem Kaczyńskim, który miał w sondażach stosunkowo niskie notowania. Katastrofa smoleńska zmieniła wszystko. Przyszło mi się zmierzyć z Jarosławem Kaczyńskim, który korzystał z naturalnego ludzkiego współczucia z powodu śmierci brata bliźniaka. Cała kampania odbywała się w cieniu żałoby – ocenił Komorowski. Były prezydent podkreślił, że oprócz żałoby w kampanii ten zauważalny był również podział i konflikt.
Rozmówca magazynu wyjawił swój "największy zarzut" do prezesa PiS i całej tej formacji. Jak podkreślił, dotyczy on tego, "że oni rozbili proces wzmocnienia wspólnoty narodowej zachodzący podczas wspólnego przeżywania żałoby". – Zrobili to na zimno, z politycznego wyrachowania… Tyle że się przeliczyli w tych kalkulacjach i przegrali – dodał.
Zdaniem Bronisława Komorowskiego, otoczenie Jarosława Kaczyńskiego uznało, że należy zmonopolizować żałobę i wykorzystać ją na rzecz partii.