Polityk SLD kpi z asystentki Glapińskiego: Stanowczo za mało zarabia

Polityk SLD kpi z asystentki Glapińskiego: Stanowczo za mało zarabia

Dodano: 
Andrzej Rozenek
Andrzej Rozenek Źródło: PAP / Rafał Guz
"Znana ekspertka od bankowości", "zarabia stanowczo za mało" – ironizował w TVN24 Andrzej Rozenek. Polityk SLD komentował sprawę zarobków Martyny Wojciechowskiej z Narodowego Banku Polskiego.

Od kilku dni w mediach pojawiają się doniesienia o kolosalnej pensji dyrektor departamentu komunikacji i promocji NBP Martyny Wojciechowskiej, bliskiej współpracownicy prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego.

Według ustaleń "Gazety Wyborczej" Wojciechowska inkasuje wraz z dodatkami 65 tys. złotych miesięcznie. Portal OKO.press twierdzi, że urzędniczka dostaje jeszcze 11 tys. złotych, bo zasiada w radzie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. NBP zaprzecza tym doniesieniom, ale jednocześnie nie ujawnia wysokości wynagrodzenia Wojciechowskiej.

O informacje w sprawie zarobków współpracownicy Glapińskiego zwrócił się oficjalne do prezesa NBP m.in. senator PiS Jan Maria Jackowski.

"Prywatny folwark"

– Tak kompetentna osoba, wyszukana spośród milionów kompetentnych ludzi, znana ekspertka od bankowości, to ile ma zarabiać? Jak mówił kiedyś dyrektor Rydzyk, jak go pytali o maybacha: a co, na krowie mam jeździć? No to pani asystentka zarabia godnie – kpił w TVN24 Andrzej Rozenek.

Polityk zastanawiał się, "ile jeszcze jest takich osób w państwie PiS, które dla swoich potrafi być bardzo hojne". – A przecież prezes mówił, że miało być tak uczciwie i skromnie. Nie jest ani uczciwie, ani skromnie – przekonywał.

Rozenek ironizował, że współpracownica szefa NBP "stanowczo za mało zarabia". – Na to wszystko patrzą nauczyciele, którzy zarabiają 2,5 tysiąca, patrzą pielęgniarki, pracownicy prokuratury, sądownictwa, bo dostają głodowe pensje – mówił. Jego zdaniem obecna władza urządziła sobie z państwa "prywatny folwark".

Czytaj też:
Sprawa zarobków w NBP. Jasne stanowisko doradcy prezydenta

Źródło: TVN24
Czytaj także