"Wściekał się i wykrzykiwał, że jeśli będzie go dłużej boleć, to wy*****oli kogoś z roboty". Byli współpracownicy o Bartłomieju M.

"Wściekał się i wykrzykiwał, że jeśli będzie go dłużej boleć, to wy*****oli kogoś z roboty". Byli współpracownicy o Bartłomieju M.

Dodano: 
Były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomiej M.
Były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomiej M. Źródło: CO MON / Robert Suchy
Byli współpracownicy Bartłomieja M. ujawniają kulisy pracy z nim. - To zdemoralizowany typ - mówi jedna ze współpracownic.

Z byłymi współpracownikami Bartłomieja M. rozmawiał tygodnik "Sieci". Z artykułu wyłania się obraz byłego rzecznika MON jako osoby, która nie dorosła do pełnienia tak wysokiej funkcji i której taki sukces szybko uderzył do głowy. – To zdemoralizowany typ. Młody chłopak, który długo niewiele znaczył, a nagle dostał prezent w postaci władzy. Jego humor decydował o tym, czy kogoś zwolni, czy tylko udzieli reprymendy – mówi gazecie jedna z jego współpracownic.

Na łamach "Sieci" czytamy również o kolejkach interesantów, które ustawiali się do byłego rzecznika MON. – Pracował w komunistycznym stylu i nawet doświadczeni generałowie musieli kilka godzin czekać na spotkanie. A gdy już się dostali do środka, to zdarzało się, że musieli jeszcze poczekać, aż pan rzecznik zje – relacjonuje inny rozmówca tygodnika. Słabością Bartłomieja M. ma być czekoladą, którą jadł "na kilogramy".

Jeden z współpracowników M. przytacza również historię z bolącym zębem. – W asyście trzech pułkowników pojechał wtedy do szpitala wojskowego. Wściekał się i wykrzykiwał, że jeśli będzie go dłużej boleć, to wy*****oli kogoś z roboty – mówi.

Były rzecznik MON z zarzutami

Bartłomiej M. i były poseł PiS Mariusz Antoni K. usłyszeli we wtorek w Prokuraturze Okręgowej w Tarnobrzegu zarzuty powoływania się wspólnie na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł.

Bartłomiej M. i była urzędniczka MON Agnieszka M. usłyszeli też zarzuty przekroczenia swoich uprawnień jako funkcjonariuszy publicznych i działania na szkodę spółki PGZ w związku z zawartą przez nią umową szkoleniową. Według prokuratury podejrzani doprowadzili do wyrządzenia koncernowi szkody w wysokości prawie 500 tys. zł.

Czytaj też:
"Jeśli zostanie skazany, to wyjdzie na to, że Macierewicz...". Targalski o sprawie byłego rzecznika MON
Czytaj też:
Trzy miesiące aresztu dla byłego rzecznika MON Bartłomieja M.

Źródło: Sieci
Czytaj także