Zmarł Jan Olszewski. Kurski: To był autentyczny człowiek Solidarności

Zmarł Jan Olszewski. Kurski: To był autentyczny człowiek Solidarności

Dodano: 
Jan Olszewski, były premier
Jan Olszewski, były premier Źródło: PAP / Paweł Kula
– Wielki Polak, wspaniała postać, książę opozycji demokratycznej, odważny obrońca w procesach politycznych w PRL – wspomina Jana Olszewskiego prezes TVP Jacek Kurski. Były premier, poseł i adwokat zmarł wczoraj wieczorem, miał 89 lat.

Według doniesień mediów Jan Olszewski trafił do szpitala kilka dni temu, po tym jak zemdlał i stracił świadomość. Były premier zmarł w czwartek późnym wieczorem. O jego śmierci poinformował prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski.

– Niesamowitym zbiegiem okoliczności znalazłem się w poniedziałek na tym samym oddziale szpitalnym z Janem Olszewskim. W ostatnich godzinach życia towarzyszyłem człowiekowi, który zaprosił mnie do polityki. Niestety nie udało nam się porozmawiać. Był nieprzytomny – relacjonował Jacek Kurski w rozmowie z serwisem wpolityce.pl.

Autentyczny człowiek Solidarności

– Wielki Polak, wspaniała postać, książę opozycji demokratycznej, odważny obrońca w procesach politycznych w PRL. Miał ważny udział w konstruowaniu statutu i rejestracji Solidarności. Autentyczny człowiek Solidarności. Charakteryzował się dużą wrażliwością społeczną. Mimo, że należał do elity intelektualnej, robotnicy czuli szczerość, autentyzm i wiarygodność tej postaci – wspominał dalej byłego premiera Kurski.

W rozmowie z Antonim Trzmielem na antenie Polskiego Radia 24, Kurski mówił natomiast o wydarzeniach z 4 czerwca 1992 roku. – Najbardziej dramatyczna dla mnie scena związana z Janem Olszewski miała miejsce w czasie „nocnej zmiany”. Byłem wtedy asystentem dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Roberta Terentiewa. Wieczorna „Panorama” kończyła się "lajfem" z Sejmu gdzie trwały obrały skutkujące odwołaniem Jana Olszewskiego. Podjęliśmy z Robertem decyzję, że nie kończymy tego "lajfu" i zostajemy godzinami do końca, cokolwiek się wydarzy – opowiadała prezes TVP.

– To była decyzja emocjonalna (…) na głównym kanale szła transmisja obrad Sejmu. W pewnym momencie zanosiło się na lincz na premierze Olszewskim. Wyglądało na to, że ta atmosfera na sali, doprowadzi do tego, że być może Olszewski nie zostanie nawet dopuszczony do głosu w Sejmie – tłumaczył Kurski. – Podjąłem decyzje (…) że przyjeżdżam pod Sejm, zabrałem premiera Olszewskiego (…), zawiozłem go do telewizji żeby dać jego wystąpienie na żywo do społeczeństwa.…) Zostało wyemitowane na dwóch antenach jednocześnie, w telewizyjnej jedynce i dwójce. Znalazło się to wystąpienie również w „Nocnej zmianie” – opowiadał dalej.

– Pamiętam, jaki był opór (…) to były czasy Lisa, Kolendy-Zaleskiej (...), jaki był opór w technice w telewizji przeciwko emisji tego wystąpienia w TVP, dawna agentura, WSI, niektóre nazwiska dosyć głośne, próbowały małego sabotażu, żeby wystąpienie się nie ukazało. Różne rzeczy się działy, klucz się zgubił, kamera się wyłączyła, światło nie takie – dodał Kurski.

– W Sejmie szczęśliwie też doszło do wystąpienia pożegnalnego Jana Olszewskiego – słynnego „chciałbym wyjść na ulice mego miasta i popatrzeć ludziom w oczy”. To się skończyło happy endem w nieszczęściu, pozwolono się wypowiedzieć człowiekowi, ale rząd upadł – podkreślił Kurski.

Czytaj też:
"Do ostatniego tchnienia służył Polsce". Prezydent o premierze Olszewskim
Czytaj też:
"Wielki patriota", "kochał Polskę", "obrońca opozycjonistów". Politycy i dziennikarze żegnają byłego premiera

Źródło: polskieradio24.pl/wpolityce.pl
Czytaj także