– Gdy się ma złe stosunki z Unią Europejską, to trzeba dokonać aktu strzelistego zawierzenia Stanom Zjednoczonym, które to Stany Zjednoczone mają nas chronić przed skutkami naszego awanturnictwa – tłumaczył Radosław Sikorski w rozmowie z "Wyborczą".
Dalej polityk tłumaczył, że jego zdaniem Polska nie ma żadnych sojuszników, czego dowodem mają być spotkania partnerów naszego kraju z Grupy Wyszehradzkiej, z Benjaminem Netnjahu. – Słowacki rząd kolaborował, wręcz zapłacił rachunek kolejom niemieckim za dostarczenie swoich Żydów do Oświęcimia. Tymczasem to Polska jest pod pręgierzem za udział w II wojnie światowej. No, tak to się kończy, gdy amatorzy zabierają się do polityki zagranicznej – dodał polityk w rozmowie z "GW".
"Z sojusznikami też trzeba prowadzić grę"
Były szef dyplomacji odniósł się również do ubiegłotygodniowej konferencji poświęconej sytuacji na Bliskim Wschodzie, która miała miejsce w Warszawie. Sikorski zapytany czy on jako szef MSZ zgodziłby się na takie spotkanie w Polsce, odpowiedział: "Ja się ze Stanami Zjednoczonymi targowałem. Czy to o tarczę antyrakietową, czy w sprawie nieuprawnionych żądań zwrotu mienia prywatnego".
Jak tłumaczył dalej Sikorski, USA współpracują z Polską, ale "z sojusznikami też trzeba prowadzić grę".
– Polska jest ważna dla Stanów Zjednoczonych i jest szanowana przez nie, gdy ma mocną pozycję w Unii, bo tam zapadają decyzje, które są dla Amerykanów istotne – dodał polityk.
Czytaj też:
"Wyborcza": Kaczyński straszy nas więzieniemCzytaj też:
Sikorski nie daje za wygraną. Wpadka byłego ministra