"Puls Biznesu": Pieńkowska pomogła Czarneckiemu uniknąć zatrzymania przez służby

"Puls Biznesu": Pieńkowska pomogła Czarneckiemu uniknąć zatrzymania przez służby

Dodano: 
Jolanta Pieńkowska
Jolanta Pieńkowska Źródło: PAP / Stach Leszczyński
Jak informuje "Puls Biznesu", biznesmen Leszek Czarnecki w ostatnich latach był inwigilowany przez polskie służby. Na początku listopada ubiegłego roku próbowano go zatrzymać przed wylotem z Polski.

Do zatrzymania jednak nie doszło, ponieważ Czarneckiemu z pomocą przyszła jego żona, Jolanta Pieńkowska. Dwa lata temu biznesmen zatrudnił dla swojej żony, dziennikarki Jolanty Pieńkowskie mężczyznę mającego być kierowcą i ochroniarzem. Potem dowiedział się, że jest to oficer służb pracujący pod przykrywką, ale nie zdecydował się go zwolnić.

Na początku listopada ubiegłego roku pełnomocnik Czarneckiego złożył w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez ówczesnego prezesa KNF Marka Chrzanowskiego. Chodziło o jego rozmowę z biznesmenem z końca marca ub.r., w której Chrzanowski zasugerował zatrudnienie znajomego prawnika w zamian za przychylność wobec restrukturyzacji banków Czarneckiego. "Puls Biznesu" opisuje, co działo się kilka dni wcześniej: "Przebieg zdarzeń zrekonstruowaliśmy po wielu rozmowach i potwierdziliśmy w trzech niezależnych od siebie źródłach".

Na początku listopada Czarnecki i Pieńkowska byli w Warszawie, na 9 listopada zarezerwowali odrzutowiec, którym mieli polecieć na krótkie wakacje do Izraela. Dwa dni wcześniej pełnomocnik biznesmena złożył zawiadomienie w prokuraturze dotyczące Chrzanowskiego. Natomiast 8 listopada Leszek Czarnecki potajemnie wyjechał z Polski. Ponieważ wiedział, że jest inwigilowany, zaangażował do całej operacji Jolantę Pieńkowską. Dziennikarka umówiła się na spotkanie u znajomej. W bagażniku samochodu przewiozła tam Czarneckiego, ale jego telefon zostawiono w ich apartamencie. Dlatego służby były przekonane, że biznesmen dalej tam jest. Natomiast Czarnecki na parkingu podziemnym pod mieszkaniem znajomej Pieńkowskiej przesiadł się do innego auta i pojechał do Berlina, skąd odleciał do swojej posiadłości w Miami. Następnego dnia Czarnecki i Pieńkowska zgodnie z planem mieli odlecieć do Izraela (Polska nie ma z tym krajem podpisanej umowy ekstradycyjnej).

Kiedy pod apartament biznesmena i dziennikarki podjechał kierowca, żeby odwieźć ich na Okęcie, był mocno zaniepokojony, że do auta wsiadła tylko Pieńkowska. Przy czym w jej obecności nie mógł powiadomić przełożonych ze służb, że biznesmen zniknął. Za to dziennikarka miała w torebce telefon męża, więc kiedy została przywieziona na lotnisko, czekało już tam kilku oficerów, którzy chcieli zatrzymać Leszka Czarneckiego. Wtedy okazało się, że zostali zmyleni. Przez około godzinę przesłuchiwali dziennikarkę, po czym pozwolili jej odlecieć do Izraela.

Informację o próbie zatrzymania Czarneckiego zdementował rzecznik ministra koordynującego służby specjalne. Stanisław Żaryn zaznacza, że taka sytuacja nie miała miejsca.

twitterCzytaj też:
Atak Leszka Czarneckiego na ekipę TVP. Szokujące nagranie

Źródło: "Puls Biznesu", Wirtualne Media
Czytaj także