PiS i frankowicze
  • Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

PiS i frankowicze

Dodano: 
Protest frankowiczów
Protest frankowiczówŹródło:PAP / Leszek Szymański
Tak zwani frankowicze, czyli ludzie, którzy kiedyś zaciągnęli kredyty frankowe, bo wtedy uznali je za korzystne dla siebie, a po kilku latach, po umocnieniu się franka, wpadli w finansowe tarapaty, nie kryją złości w związku z radą, jakiej udzielił im niedawno Jarosław Kaczyński.

Otóż prezes PiS zalecił im, by dochodzili swego w sądach, mimo że w czasie kampanii przed ostatnimi wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi padały obietnice, iż po zwycięstwie jego partia załatwi wszystko za nich na drodze ustawowej, czyli zmusi banki do przeprowadzenia operacji przewalutowania kredytów frankowych, której koszty szacuje się na grube dziesiątki miliardów złotych.

Co dokładnie oznajmił teraz Kaczyński frankowiczom? „Myślę, że powinni wziąć sprawy we własne ręce i zacząć walczyć w sądach. Nie dlatego, żeby nie ufać prezydentowi czy rządowi, tylko dlatego, że prezydent i rząd są w sytuacji, która jest zdeterminowana w wielkiej mierze uwarunkowaniami ekonomicznymi”. Potem podkreślił, iż „rząd nie może podejmować działań, które doprowadzą do zachwiania systemu bankowego”, bo „to byłby straszny cios we wszystkich obywateli, także tych, którzy mają kredyty we frankach. I tego w żadnym wypadku odpowiedzialny rząd nie może zrobić”. Na koniec dodał: „Natomiast w procesach – to na pewno będzie trwało, bo takie procesy długo trwają – będzie można odzyskać różnego rodzaju rekompensaty. To będzie rozłożone w czasie. I z różnych względów będzie nieporównanie łatwiejsze także dla międzynarodowego świata finansowego. Z tym też musimy się liczyć. Taki dzisiaj jest świat, nic na to nie poradzimy”.

Bezsprzecznie Jarosław Kaczyński ma rację, przypominając o jednej z elementarnych powinności władz państwowych – prezydenta i rządu – jaką jest odpowiedzialność za kondycję systemu bankowego. Byłoby jeszcze lepiej, wprost znakomicie, gdyby dokładnie taka sama deklaracja, jaka teraz padła z jego ust, padała także podczas kampanii przedwyborczej, bo przecież nic istotnego się w tej sprawie od tamtej pory nie zmieniło.

Podobnie, jak byłoby znacznie lepiej, gdyby w lipcu 2006 r. Klub Parlamentarny PiS nie zajął stanowiska, w którym sprzeciwiał się dalekowzrocznym posunięciom Komisji Nadzoru Bankowego, prowadzącym do utrudnienia dostępu do kredytów walutowych, w tym także tych we frankach szwajcarskich. Albo, jeszcze lepiej, gdyby Klub Parlamentarny PiS wsparł wówczas KNB w jej zabiegach o położenie tamy rozlewającej się po Polsce fali kredytów walutowych. Treść komunikatu w tej sprawie (tu można znaleźć całość: http://old.pis.org.pl/article.php?id=4415) zaczynała się ten sposób: „Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość z niepokojem przyjmuje zalecenia Komisji Nadzoru Bankowego tzw. »Rekomendację S« wprowadzające ograniczenia w dostępności do kredytów walutowych, których głównym skutkiem będzie zmniejszenie możliwości nabywania przez obywateli (szczególnie przez młode osoby) własnych mieszkań”.

Czytaj także