Karwelis: Jak lamingi chcą uratować Polskę przed kowidem i PiS-em. Okiem opozycji

Karwelis: Jak lamingi chcą uratować Polskę przed kowidem i PiS-em. Okiem opozycji

Dodano: 
Koronawirus w Polsce. Oddział intensywnej terapii dla pacjentów z koronawirusem
Koronawirus w Polsce. Oddział intensywnej terapii dla pacjentów z koronawirusemŹródło:PAP / Leszek Szymański
Dzień 685. Wpis 674 | Kiedyś, gdy oglądałem któryś z wyborczych spotów, zobaczyłem kandydata, który mówił „wiem jak uzdrowić polską gospodarkę” i na tym zakończył swój występ. Siedząca obok mnie osoba rezolutnie zakrzyknęła kiedy kandydat się zawinął: „to powiedz, kurde, nie bądź chytry”.

I nie powiedział, chyba też go nie wybrali, bo na razie nie widać tego uzdrowienia. Tak samo mam ostatnio z nową taktyką opozycji. Bo w to co mówią, to ja nie wierzę.

A co mówią? Ano mówią, że rząd morduje Polaków, bo walczy o swój twardy elektorat, uznawany (niesłusznie) przez opozycję za antyszczepionkowy. Wiem, opozycja chciałaby zadym na ulicach, bo wtedy by pokazywała, że albo lud nie chce PiS, albo, że PiS nie leje płaskoziemców zakażających porządnych zaszczepionych. PiS o tym trochę wie i nie daje się (na razie?) wciągnąć do bójki. Ale opozycja mówi jeszcze jedno – wiadomo co zrobić, by Polacy nie umierali, a rząd tego nie robi. I ja zawsze wtedy pytałem cytując „osobę”: no to powiedzcie, nie bądźcie chytrzy. I… cisza.

A więc z ciekawością zerknąłem jak mi internet podsunął wreszcie zestaw takich argumentów. Człowiek musi się w pandemii poświęcać i tak mi zeszło na czytanie OKO.press, czyli „wolnościowej” jaczejki opozycji. Tamże przeprowadzono wywiad z doktorem Sławomirem Zagórskim, pod znamiennym tytułem: „Jak przetrwać piątą falę – przewodnik OKO.press”. Wywiad jest miodzio. Po pierwsze kwestia zaistnienia piątej fali jest tam oczywista i podlega tylko dyskusji nad tym jak ocaleć. Tak, gdybyście państwo nie wiedzieli, bo pewnie myślicie, że jesteśmy w fali czwartej. Teraz nie będziemy tak liczyć, będą fale, ale nie kowida, tylko szczepień.

I Pan doktor w wywiadzie mówi co trzeba zrobić, czyli już nie chytrzy jak politycy, tylko wali wprost co nas uratuje. Ludzie, to jest geniusz! Wyliczę: szczepienia na potęgę (ale to spodziewana oczywistość), dystans, maseczki i dezynfekcja, podejrzani o ciężki przebieg siedzieć w domu, kupić pulsoksymetr oraz zapas zażywanych lekarstw. Czyż nie genialne? Nowatorskie jakie! Chciałem panu doktorowi przypomnieć, że nic innego nie robiliśmy od marca 2020 (no, może zniknęły namowy do lockdownu, ale tylko werbalne). Jak powtarzanie tych samych rzeczy może przynieść inne wyniki? A może to o to chodzi, żeby wyniki były takie same? Ten genialny zestaw by nas zbawił, bo… inni tak robią, nie? A jakie mają wyniki? No… najgorsze od początku pandemii. A więc skoro zakażenia rosną lawinowo w krajach wyszczepionych po dekiel, to musimy do nich dołączyć, żeby co? No, co…? Powtórzyć ich drogę?

Ja już mam dość tych wymówek, że zaszczepieni nie są chronieni, tylko przechodzą kowida lżej. Wiem, że propaganda się stara, ale coś mi tu nie wychodzi. Już u nas nie dało się utrzymać tej ściemy, bo inne kraje pokazywały odwrotnie i już wiemy publicznie, że chorych w szpitalach jest więcej zaszczepionych niż niezaszczepionych. W innych krajach po prostu nie może być inaczej, bo niezaszczepionych jest tak mało, że siłą rzeczy w większości chorują zaszczepieni. Rozumiem, że chcemy dołączyć? Już coraz więcej instytucji dowodzi, że szczepionki ZMNIEJSZAJĄ odporność, że nie należy ich brać za dużo. Nawet EMA, która dopuściła szczepionki na rynek europejski teraz mówi, żeby nie szczepić się za często. O całej reszcie już mi się też nie chce mówić – na Zachodzie, do którego sanitarystycznie aspiruje opozycja mają dotkliwsze obostrzenia i co? Aha – umiera u nas przez to więcej ludzi, choć tam zakaża się więcej, to zgonów jest mniej. To ostateczny argument, że tam robią dobrze, a u nas źle, bo to morduje ludzi.

No to złapmy wreszcie tego byka za rogi. Na Zachodzie już odeszli od pompowania statystyk kowidowych śmierci. Już doszli do tego, że im się to nie opłaca. Kiedyś, tak jak i my, do dzisiaj, wwalali do jednego wora co się da. Umarłych na zawał nr 4, wylew nr 3, cukrzycę, raka. Jak taki ktoś miał dodatni test to wpisywano jako zmarłego NA kowid, choć on umarł Z kowidem, a właściwie pozytywnym testem współistniejącym. Teraz oni od tego odeszli i nazwali tego rodzaju przypadki „incidental covid”, czyli „przypadki przypadkowe”. W wielkiej Brytanii to 4/5 przypadków i jakbyśmy mieli ich sposób liczenia zgonów kowidowych, to spadłyby one u nas o 80%. W Nowym Jorku naliczono, że w szpitalach 43% jest hospitalizowanych z innych przyczyn niż kowid, choć go przy okazji mają. U nas cały taki oddział byłby zakwalifikowany jako kowidowcy. To samo, gdyby ktoś tam zmarł.

W Niemczech wykazano manipulacje władz, które pompowały statystyki kowidowych zgonów, by postraszyć niezaszczepionych. Tak jak u nas władze kłamały, żeby zmotywować strachem do szczepienia się niedowiarków, ale wyszło, że status szczepionkowy na tamtejszych OIOM-ach, a więc stanów ostrych, nie był ustalony. My robimy to samo – ponieważ Omikron się szybko rozprzestrzenia to wielu jest zakażonych, a więc testowanie każdego, nawet ze złamaną nogą, na okoliczność, daje duże szanse że potencjalny pacjent ma pozytywa i ląduje nie na oddziale specjalistycznym do tego z czym przyszedł, tylko na oddziale kowidowym. I tam zalega, leczą go okuliści (każdy chce dorobić – o tym napiszę jeszcze), lub co gorsza anestezjolodzy – respiratorem. I TO powoduje takie skoki zgonów. Zabija nie kowid, tylko selekcja na bramce, triaż szpitalny.

Ale to miecz obosieczny. Bo, co prawda władza dostaje propagandowy content do straszenia przez media jak to giną nieszczepieni, ale z drugiej strony kopytko kłamstwa wychodzi spod kołderki z drugiej strony – przodujemy w zgonach nadmiarowych. Na świecie. I pan doktor z wywiadu w OKO… namawia do kontynuowania tej praktyki. A więc te propozycje, których do tej pory „chytrzyła” nam opozycja, to puste gadanie. Wyłącznie w celach politycznych. I to ono mogłoby jeszcze… wzmocnić te zastraszające trendy. Zauważyliście – ostatnio „obchodziliśmy” 100.000 zgonów kowidowych. Ze świeczkami i smutnymi minami. A ktoś wspomniał o „cichych ofiarach kowida”, około 150.000 ofiar administracyjnych decyzji, które – przepraszam za analogię – nie spadły z nieba? Tych, najpewniejszych statystycznie ofiar w mediach nie uświadczysz. Wygląda to na jakieś wspólnictwo ponad podziałami.

To, że się polityka polska alienuje od rzeczywistości III RP to banał. Ale, że czyni to w okresie takiej epidemiologicznej smuty – to groźne. Nie można sobie robić beki, jak dotychczas, z nieudolności rządzących i opozycji. Teraz zewsząd wieje zgrozą. Zajmujemy się jakimiś medialnymi humbukami. Rozwiązania leżą na stole i nie jest to stół, przy którym siedzi rząd naprzeciwko opozycji. Dajmy już z temu spokój, gmach kowidianizmu trzęsie się w posadach. Wywalmy te paszporty jak ostatnio Wielka Brytania, zrezygnujmy z distancingu jak Szwecja, wycofajmy testy jak w USA, uznajmy kowida za grypę jak w Hiszpanii i wyjdźmy na światło dzienne.

Tylko co zrobić skoro cała klasa polityczna jest temu przeciwna? I wszystkie, okazało się, media? Coś chyba źle to świadczy systemowo o naszym ustroju, że takie rzeczy są możliwe. A miała to być – przypominam – demokracja przedstawicielska. Gdzie są więc w polskiej polityce przedstawiciele tych 50% niezaszczepionych, a już tych niezaszczepionych trzecią dawką, tak z 70% Polaków, którym za parę miesięcy skończy się ważność paszportów i wylądują w jednym worze z płaskoziemskimi nieszczepami? Kowid okrutnie sprawdził polską politykę w jej przedstawicielskim wymiarze. Wychodzi na to, że polityczna sprawczość suwerena to była wielka ułuda, na którą coraz mniej ludzi się daje nabrać. A stąd już tylko droga w dwie strony – albo apatia, albo walka o zmianę nieznośnej sytuacji.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także