Oni wrócą z Polską w sercu
  • Paweł KukizAutor:Paweł Kukiz

Oni wrócą z Polską w sercu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marsz Niepodległości: Jaka piękna katastrofa
Marsz Niepodległości: Jaka piękna katastrofa

W chwili, gdy piszę te słowa, jestem w Irlandii. Początkowo (przed wylotem) miałem w planie felieton o protestujących w Sejmie rodzicach niepełnosprawnych dzieci, ale na razie temat odpuściłem. Po pierwsze moje koleżanki i koledzy z „Do Rzeczy” poświęcili protestowi wiele uwagi, a po drugie wiem, że to dopiero początek. Te dzieci są forpocztą i za czas jakiś bunt ich rodziców będzie opisywany jako początek końca dzisiejszej „komuny oświeconej”, partiokratycznego państwa z bezwzględnymi, egoistycznymi zbirami na czele. Bo już wkrótce pójdą na czele pochodu po Państwo dla Obywateli. Po zwycięstwo. Dla nas wszystkich.

Samolotem z Balic wyleciałem do Dublina. W planie dwa spotkania z Polonią (o systemie politycznym i JOW) oraz koncert. Podróżowałem z najszybszym chyba przewoźnikiem świata, bo trasę, którą zgodnie z planem mieliśmy pokonać w około dwie i pół godziny, przebyliśmy 40 minut szybciej.

Tuż po wylądowaniu na pokład weszło dwóch irlandzkich policjantów po to, by wyprowadzić (a właściwie wynieść) pana w moim mniej więcej wieku, który nie dość, że stanowczo nadużył, to jesz- cze zapalił. W tajemnicy oczywiście, czyli w WC. Wytrzeźwiałka i 3 tys. euro kary za palenie. Jaki koszt trzeźwienia – nie wiem.

No to pięknie – pomyślałem – jest, jak było. Tak jak pamiętam z końcówki lat 90., kiedy aby przeżyć, musiałem obsługiwać przeróżne niemieckie budowy w okolicach Aschaffenburga. Schemat: robota, bania, sen, robota, raz na miesiąc na dwa–trzy dni do domu, bania, powrót, bania, robota. I tak w kółko. Aż do odtrucia i terapii...

Z Dublina odebrał mnie młody chłopak. Uśmiechnięty, zdrowy, z błyskiem w oku. I zawiózł do Cork. Tam o godz. 18.30 pierwsze spotkanie. Pełna sala, energiczny prowadzący z Niepoprawneradio.pl, średnia wieku uczestników: jakieś 30 lat. O tym, że fajne spotkanie, niech świadczy fakt, iż trwało grubo ponad przewidziany czas, a zakończyło się już w węższym gronie, około północy w jednym z pubów.

Informacja dla „Wyborczej” i innych Grup Szturmowych – nie tknąłem grama alkoholu (mam tak zresztą od lat). Są świadkowie, Drodzy Siepacze. No i szkoda, że was tam, Siepacze, nie było. Może wówczas zrozumielibyście, że nie macie szans na zniszczenie polskości. Że ona była, jest i będzie. Że mimo tego, iż włożyliście mnóstwo wysiłku w odwrócenie znaczenia słowa „patriota” i z osoby miłującej Ojczyznę zrobiliście bandytę – nie uda się wam osiągnąć celu. W ciągu 25 lat wykonaliście kolosalną robotę, ale ci „źli narodowcy” (czyli wszyscy, którzy was nie czytają), a których ja poznałem w Cork, czyli ci wasi „faszyści”, to sól ziemi. To między innymi z powodu waszej żarłoczności musieli wyjechać za chlebem. Oni już wkrótce wrócą z Polską, którą w sercach tulą. I zaciśniętymi pięściami. Po to, co nasze, i żeby nie zginęła.

Czytaj także