Zazdroszczę Ukraińcom, że powiedzieli „nie”

Zazdroszczę Ukraińcom, że powiedzieli „nie”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lekceważący stosunek do Ukraińców i  języka ukraińskiego od dawna był w Rosji czymś oczywistym. Jednak to Ukraińcy zaczęli obalać symbole haniebnej przeszłości, a Rosjanie, niestety, stanęli w obronie tej symboliki.

Michaił Szyszkin

Internet i telewizja wniosły wojnę do każdego domu. Za sprawą relacji na żywo stajemy się świadkami i uczestnikami walk ulicznych w Kijowie, wieców na Krymie, aresztowań w Moskwie. Właśnie teraz, kiedy piszę te słowa, na placu Maneżowym niedaleko Kremla dziewczynina, ruda, najwyżej 18-letnia, rozwija plakat z napisem „»Nie« dla wojny!”. Podchodzi do niej policjant z megafonem: „Proszę się rozejść! Ta akcja nie została uzgodniona”. A ona mu na to krzyczy: „To wasza wojna nie jest uzgodniona!”.

Przestępcom będącym u władzy udało się dokonać czegoś niewybaczalnie podłego: poszczuć na siebie nawzajem Rosjan i Ukraińców, zmienić język z narzędzia porozumienia w broń nienawiści.

To prawda, że jesteśmy bratnimi narodami. Moja matka jest Ukrainką, ojciec – Rosjaninem. I takich mieszanych rodzin są miliony i na Ukrainie, i w Rosji. Jak oddzielić jedno od drugiego? Rozcinać żywcem?

A jak podzielić się Gogolem? Klasyk ukraiński czy rosyjski? Jest przecież naszą wspólną dumą.

Jak podzielić nasz wspólny wstyd i nasze wspólne nieszczęście – naszą upiorną historię? Zagładę chłopstwa w Rosji i wielki głód na Ukrainie? Wśród katów oraz ofiar byli i Rosjanie, i Ukraińcy. Mieliśmy wspólnego wroga – nas samych. Żelazny uścisk przeszłości nie wypuszcza obu narodów w przyszłość. (...)

Michaił Szyszkin to jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy rosyjskich, wnikliwy obserwator ludzi i świata. Jest laureatem licznych nagród literackich, jego książki zostały przetłumaczone na kilkanaście języków, w Polsce ukazały się nakładem wydawnictwa Noir sur Blanc dwie powieści „Włos Wenery” i „Nie dochodzą tylko listy nienapisane”. Od 1995 r. mieszka w Szwajcarii.  

Cały artykuł dostępny jest w 14/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także