Polska wobec wojny na Ukrainie. Gorzkie odarcie ze złudzeń
  • Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Polska wobec wojny na Ukrainie. Gorzkie odarcie ze złudzeń

Dodano: 
Ukraińska i polska flaga na szybie samochodu przy Centrum Pomocy Humanitarnej w Przemyślu
Ukraińska i polska flaga na szybie samochodu przy Centrum Pomocy Humanitarnej w Przemyślu Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Polska wobec wojny na Ukrainie II Obserwując politykę Polski od początku trwania rosyjsko-ukraińskiego konfliktu, można mieć wrażenie, że opiera się ona na wielu złudzeniach, chwiejnych oraz bardzo optymistycznych założeniach, które po kolei czas weryfikuje negatywnie. Ubiegły tydzień zweryfikował ostatecznie złudzenie pełnej zgodności polskich i ukraińskich interesów.
Napięcie związane z tragicznym wydarzeniem w Przewodowie opadło po mniej więcej dobie, gdy najważniejsi polscy politycy – co prawda, po zdecydowanie za długiej ciszy informacyjnej – oświadczyli, że mieliśmy do czynienia nie z atakiem na polskie terytorium, lecz najprawdopodobniej z uderzeniem ukraińskiej rakiety obrony przeciwlotniczej. Te słowa były wciąż obwarowane pewną warunkowością, jednak trudno sobie wyobrazić, żeby prezydent i premier składali takie oświadczenie, nie mając faktycznie pewności. Wydawałoby się zatem, że mieliśmy do czynienia z wyjątkowo groźnym i budzącym ogromne napięcie, ale jednak tylko epizodem tej wojny.

Sekwencja zdarzeń

Jednak z tego epizodu można wyciągnąć wiele wniosków ogólniejszych, szczególnie jeśli śledziło się uważnie bieg zdarzeń. W skrócie wyglądało to tak: przed godz. 16 we wtorek uderzenie rakiety w Przewodowie, ok. trzech–czterech godzin później nawała w mediach, pierwsze nic niewyjaśniające słowa przedstawicieli rządu dopiero po ok. sześciu godzinach od zdarzenia. Nieco później na Twitterze pojawiło się oświadczenie pana prezydenta Zełenskiego, który oznajmił, że Polska padła ofiarą rosyjskiej agresji i że jest to eskalacja. W podobnym momencie minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba również na Twitterze napisał, że twierdzenie, iż mieliśmy do czynienia z ukraińskim pociskiem, jest dziełem rosyjskiej propagandy. Nieco później na stronach polskiego MSZ pojawiło się oświadczenie, że rakieta, która spadła w Polsce, była „produkcji rosyjskiej” – co wiele mediów zaczęło natychmiast, niesłusznie, utożsamiać z wystrzeleniem pocisku przez Rosjan. Dopiero po mniej więcej dziewięciu godzinach, ok. północy, pan premier i pan prezydent zabrali głos.

Cały artykuł dostępny jest w 47/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także