"Byłem normalnym chłopcem. Rzucałem kamieniami w przejeżdżające pociągi i dręczyłem zwierzęta. W tamtych czasach chłopcy dręczyli zwierzęta. Nie z okrucieństwa, ale z ciekawości świata" – pisze Andrzej Stasiuk na łamach "Tygodnika Powszechnego".
"Żeby patrzeć w gasnące oczy i dotykać gasnącej krwi. Tak robili chłopcy ciekawi świata. Chłopcy w tamtych czasach. A ja potrzebowałem i krwi, i opowieści. By w końcu wybrać i oddać się tym drugim" – czytamy dalej fragment tekstu pisarza, opublikowany w mediach społecznościowych "TP".
"Kolejny powiatowy maczo po Żakowskim broniącym Lisa, literacie Rudnickim etc." – komentuje udostępniony fragment artykułu publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz.
"Jest coś freudowskiego, że takie patologiczne typy ciągną do liberalno-lewicowych salonów i pławią w ich obłudzie. BTW – ja widocznie nie byłem »normalnym chłopcem«" – dodaje dziennikarz.
Antyrządowy manifest pisarza
W ubiegłym roku o pisarzu głośno było kiedy Stasiuk w mocnych słowach skrytykował polskie władze, określając je mianem "cwanych debili".
W wywiadzie dla Onetu pisarz stwierdził, że podczas wizyty w Niemczech nie widział tam zamkniętego pomieszczenia z człowiekiem bez maseczki. "A kiedy tylko pociąg przyjechał granicę i wrócił do Polski, wszyscy to zdejmowali. Konduktor nie zwracał na to żadnej uwagi" – wskazywał.
Stasiuk pytany, czy to efekt swoistego "genu wolności", który mają w sobie Polacy, a o którym mówią rządzący, stwierdza: "Akurat oni, mistrzowie zniewolenia i manipulacji, mówią o wolności. Ja pie***lę. Chyba sobie jednak z tym nie poradzimy, tym bardziej że nie mamy narzędzi w postaci odpowiedzialnych rządzących. Rządzą nami cwani debile po prostu i tyle".
Czytaj też:
Opozycja o "rechocie" Kaczyńskiego. Celna riposta ZiemkiewiczaCzytaj też:
Radykalizująca się opozycja. "Czas brunatnych liberałów"