Żyjemy w czasach, kiedy najłatwiej rozbudza się nadzieję.
Celują w tym szczególnie dziennikarze sportowi. Przed meczem, ważnymi mistrzostwami czy olimpiadą rozpętana zostaje pozytywna histeria, w której świetle sukces „naszych” jest oczywisty i w zasadzie nic nie może mu przeszkodzić (chyba że źli ludzie lub przyczyny niezależne). Czemu się jednak dziwić, jeśli coraz częściej nagrody dostaje się z góry (vide Nobel dla Obamy), a Człowiekiem Roku zostaje się za zasługi, które, da Bóg, nastąpią dopiero w latach przyszłych!
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.