Problemy z akcją "Polska pod Krzyżem". "Szukamy nowego miejsca"

Problemy z akcją "Polska pod Krzyżem". "Szukamy nowego miejsca"

Dodano: 
Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego na Świętym Krzyżu
Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego na Świętym Krzyżu Źródło: PAP / Jerzy Ochoński
Jeśli odrzucimy Pana Boga w naszym życiu, poniesiemy bardzo ciężkie konsekwencje tej decyzji – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Maciej Bodasiński, współorganizator wydarzenia "Polska pod Krzyżem".

Damian Cygan: Jaki jest cel akcji, którą pan przygotowuje?

Maciej Bodasiński: Zapraszamy wszystkich do wspólnej modlitwy pod krzyżem Jezusa Chrystusa, bo to jest miejsce, gdzie narodził się Kościół. Umierając, Chrystus ten Kościół stworzył. To jest moment początku całej nasze cywilizacji i kultury, którą znamy. Żeby to, co jest wokół nas, zachować dzisiaj żywym, potrzebna jest odnowa. Musimy wrócić do źródeł. Wiem, że to brzmi jak bardzo ogólne hasła, ale one mogą się skonkretyzować w decyzji ludzi, którzy tego dnia powiedzą: "Tak, idę się modlić. Chcę stanąć pod krzyżem Jezusa Chrystusa i wyznać wiarę w Niego".

"Polska pod Krzyżem" to kontynuacja "Różańca do Granic"?

Tak, choć to nowe wydarzenie będzie inaczej przebiegało. W 2016 r. zaczęliśmy od "Wielkiej Pokuty" na Jasnej Górze. To był pierwszy krok – uznanie własnych grzechów i prośba o wybaczenie. Drugi krok to "Różaniec do Granic", czyli prośba do Maryi, żeby otoczyła nas opieką i prowadziła. Całą Polskę. Krokiem trzecim jest właśnie to miejsce, do którego Maryja prowadzi – do krzyża Chrystusa.

Jak będzie wyglądało wydarzenie "Polska pod Krzyżem"?

Pierwotny plan zakładał dwa zgromadzenia na Świętym Krzyżu. Pierwsze, mniejsze, na błoniach, które przylegają do sanktuarium. Przechowywana jest tam wielka relikwia – największa w Polsce cząstka krzyża, na którym umarł Jezus. Drugie zgromadzenie było planowane u podnóża góry. Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu księża oblaci, gospodarze tego miejsca, nagle zdecydowali, że nie będą współorganizować "Polski pod Krzyżem". Obecnie poszukujemy nowego miejsca.

Niezależnie od tego, gdzie ostatecznie się znajdziemy, akcja "Polska pod Krzyżem" rozpocznie się 14 września w samo południe od modlitwy Anioł Pański. Potem będzie konferencja przygotowująca do przeżycia całego tego dnia. Następnie przerwa na obiad, msza święta i kolejna konferencja – o krzyżu. Wieczorem planujemy wyjątkową drogę krzyżową, którą zakończy specjalna modlitwa o postawienie krzyża w centrum naszego życia. Tym akcentem ok. godz. 22:00 zakończy się pierwsza część naszego spotkania. Później rozpoczniemy nocne czuwanie, które zwieńczy poranna msza święta ok. godz. 6:00.

Jak pan odbiera decyzję księży oblatów?

Nie rozumiem jej i nie wiem, dlaczego tak się stało. Dla nas to jest wstrząs.

Jak duże jest zainteresowanie wydarzeniem "Polska pod Krzyżem"?

Obecnie zapisy bardzo zwolniły, ale do czasu ogłoszenia tej smutnej decyzji mieliśmy 2 tys. rejestracji dziennie. Gdyby takie tempo utrzymało się do końca zapisów, byłoby ok. 100 tys. ludzi. Plus oczywiście ci, którzy przyjadą, ale nie zarejestrowani, bo taka grupa osób zawsze jest. Niezależnie od sytuacji bardzo prosimy, by kontynuować zapisy. Głęboko wierzymy, że wydarzenie będzie miało miejsce.

Czy jednak dopuszcza pan taką myśl, że będzie trzeba odwołać akcję?

Nie. Jeśli nie znajdziemy miejsca dla "Polski pod Krzyżem", wydarzenie odbędzie się w otwartej formie. Już teraz przyjmujemy zgłoszenia do punktów modlitwy od ludzi, którzy będą chcieli je zorganizować – w miejscu zamieszkania, w parafii, itp. Takie miejsca wpisujemy na mapę, która znajduje się na naszej stronie internetowej (www.polskapodkrzyzem.pl). Zapraszamy wszystkich chętnych, którzy nie mogą przyjechać na wydarzenie centralne, aby modlitwę pod krzyżem organizowali po prostu tam, gdzie są – w Polsce i na świecie.

Podsumowując, "Polska pod Krzyżem" to wyjątkowe wydarzenie przez, które Jezus zadaje nam proste pytanie: "Polsko, czy przyjmujesz krzyż?". Jaka będzie nasza odpowiedź?

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także