Ks. Wiśniewski: Pamiętajmy o zmarłych. Nie tylko w listopadzie

Ks. Wiśniewski: Pamiętajmy o zmarłych. Nie tylko w listopadzie

Dodano: 
Znicz
Znicz
Dzisiaj, gdy wspominamy zmarłych, chcemy przypominać, że modlitwa za zmarłych jest naszym obowiązkiem chrześcijańskim. To powrót do źródeł miłości chrześcijańskiej. Modląc się za zmarłych wyrażamy prawdę, że jesteśmy jednym Kościołem pielgrzymującym na Ziemi, triumfującym w Niebie i walczącym w czyśćcu – mówi portalowi DoRzeczy.pl ks. Łukasz Wiśniewski MIC, dyrektor Centrum Pomocników Mariańskich.

DoRzeczy.pl: Nie tylko w listopadzie pamiętajmy o tych, którzy odeszli – to tytuł akcji modlitewnej Zgromadzenia Księży Marianów. Skąd pomysł na taką akcję?

Ks. Łukasz Wiśniewski MIC: Żyjemy w czasach nie mniej niepewnych niż założyciel naszego zgromadzenia, św. Stanisław Papczyński. Wtedy były czasy zarazy i wojny. Dziś mamy m.in. wojnę w Syrii, gdzie wielu ludzi ginie bez przygotowania. W naszej szerokości geograficznej żyjemy w ogromnym pędzie. Owszem – pod koniec października pamięta się o zmarłych z uwagi na zbliżające się święto Wszystkich Świętych i dzień zaduszny. Ale po 2 listopada bardzo szybko wchodzimy w przygotowania do Bożego Narodzenia – zajmują nas mikołajki, choinka. O zmarłych często się zapomina. Tymczasem charyzmat naszego zgromadzenia to właśnie modlitwa za zmarłych. Pomoc tym, którzy odeszli. Nie tylko w listopadzie.

Jest pierwsze osiem dni listopada, podczas których możemy ofiarować odpust zupełny każdego dnia za inną osobę zmarłą. Jak jeszcze możemy pomagać duszom czyśćcowym?

Pomoc zmarłym jest związana z tym, co wyznajemy w wyznaniu wiary, że wierzymy w świętych obcowanie. Nie mamy pewności, że zmarli, za których się modlimy znajdują się w niebie. Gdy znajdują się w czyśćcu ich cierpienia są realne. A nasz założyciel św. Stanisław Papczyński miał wizję cierpień czyśćcowych. I dzisiaj, gdy wspominamy zmarłych, chcemy przypominać, że modlitwa za zmarłych jest naszym obowiązkiem chrześcijańskim. To powrót do źródeł miłości chrześcijańskiej. Modląc się za zmarłych wyrażamy prawdę, że jesteśmy jednym Kościołem pielgrzymującym na Ziemi, triumfującym w Niebie i walczącym w czyśćcu.

No tak, ktoś może jednak powiedzieć, że po co modlitwa za zmarłych, skoro nie wiemy, gdzie dana dusza trafiła. Jak trafiła do Nieba, to jej modlitwa nasza nie jest potrzebna. Jak do piekła, to jej nie pomożemy…

Modlitwa za zmarłych jest wyrazem naszej miłości wobec tych, którzy odeszli. Patrząc od strony czysto duchowej – nawet, jeśli komuś ta modlitwa nie jest potrzebna, wówczas modląc się pomagamy być może komuś innemu, a być może sobie. To przejaw naszej chrześcijańskiej miłości.

Modlitwa ma pomagać duszom cierpiącym w czyśćcu. Wielu katolików mniej obeznanych z teologią często nie bardzo rozumie, że czyściec to realne cierpienie. Często spotyka się opinię – a, taki najgorszy nie jestem, święty też nie, więc pewnie na Niebo nie zasługuję, ale chwilę pobędę w czyśćcu i będę zbawiony?

Rozmawiając z młodzieżą na ten temat przywołuję często przykład sytuacji, w której w restauracji odbywa się impreza, a my jesteśmy po drugiej stronie ulicy i nie możemy na nią wejść. Różnica jest taka, że dusze czyśćcowe mają w perspektywie wejście do środka, dusze potępione nie wejdą tam nigdy. Jednak stawianie sprawy w ten sposób, że „po co mam starać się o niebo, skoro mogę iść do czyśćca” jest bez sensu. Wszyscy ludzie powołani są do świętości i powinni pragnąć Nieba. I o Niebo modlimy się w przypadku zmarłych.

Bywają sytuacje dramatyczne, nagłe śmierci. Szczególnym przypadkiem są samobójstwa. Dawniej Kościół oceniał je bardzo surowo, samobójcy chowani byli w niepoświęconej ziemi. Teraz to się zmieniło. Jak wygląda sytuacja z modlitwą za dusze ludzi, którzy odebrali sobie życie?

Samobójstwo jest wciąż traktowane jako grzech, jednak Kościół wychodzi z założenia, że nie wiemy w jakiej sytuacji psychicznej znajdował się człowiek w chwili śmierci. Co się z nim działo w momencie, gdy targnął się na swoje życie. To kwestia jego bardzo osobistej relacji z Bogiem. Dlatego modlimy się także za ludzi, którzy popełnili samobójstwa.

Jest też kwestia ludzi chorych, w chwili śmierci nieświadomych bądź nieprzytomnych…

Kiedyś praktycznie na moich rękach umarł mężczyzna, któremu udzieliłem ostatniego namaszczenia. Potem dowiedziałem się, że człowiek ten żył w niesakramentalnym związku, nie mógł przystępować do sakramentów świętych. Mimo to garnął się do Boga – umarł podczas mszy świętej w Kościele. I w gruncie rzeczy, jakby to paradoksalnie nie brzmiało, takie momenty, takie chwile są optymistyczne. Bo pokazują, że każdy ma szansę trafić przed oblicze Pana Boga. A nasza modlitwa jest łaską i dowodem miłości, jaki możemy dać naszym bliskim zmarłym, bądź ludziom, których chcemy wspomóc, na przykład poległym za Ojczyznę.

Msze gregoriańskie, modlitwa różańcowa, zwykła modlitwa za zmarłych – jaka forma wsparcia jest najlepsza?

Nie można powiedzieć, by jedna forma wsparcia modlitewnego była lepsza od innej. Liczy się szczerość intencji, nasza miłość chrześcijańska wobec tych, którzy odeszli i sami już sobie nie mogą pomóc. A czy będzie to msza święta, nawiedzenie cmentarza, modlitwa w domu zależy już od nas.

Więcej o akcji na stronie www.spm.org.pl

Plakat

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także